To następny wypiek, a raczej smażenina typu
faworki, tym razem z Andzią.
Ania jest równie zakręcona faworkowo jak ja , taka
bratnia duszyczka faworkowa*
Na te irańskie ciasteczka przepis dostałam od Andzi,
a pochodzi z książki
"Zupa z granatów" Marshy
Mehran.
A te słoniowe uszy to wyjątkowo łatwa, szybka i
bardzo pyszna wersja faworków. Te ciasteczka są bardzo chrupiące, ślicznie pokryte bąbelkami
powietrza i wyjątkowo aromatyczne. Bardzo
polecam.
A Ani, bratniej duszy
dziękuję za wspólną, pyszną zabawę.
Słoniowe uszy, czyli
gusz-e fil
przepis z książki
"Zupa z granatów" Marshy
Mehran
1 jajko
1/2 szklanki mleka
1/4 szklanki cukru
1/4 szklanki wody różanej
1/2 łyżeczki kardamonu
3 szklanki mąki + ¾ szklanki mąki
olej
do posypania: cukier wymieszany z cynamonem
Jajko ubić w misce. Dodać mleko, cukier, wodę różaną i kardamon. Stopniowo dodawać mąkę i wyrabiać na jednolitą masę. Rozwałkować na oprószonej mąką stolnicy na grubość arkusza papieru. Za pomocą szklanki wyciąć krążki. Z każdego krążka kciukiem i palcem wskazującym uformować kokardę. Smażyć w głębokim rondlu ok. 1 min. z każdej strony. Odsączyć na pergaminie. Oprószyć cukrem pudrem wymieszanym z cynamonem.
1/2 szklanki mleka
1/4 szklanki cukru
1/4 szklanki wody różanej
1/2 łyżeczki kardamonu
3 szklanki mąki + ¾ szklanki mąki
olej
do posypania: cukier wymieszany z cynamonem
Jajko ubić w misce. Dodać mleko, cukier, wodę różaną i kardamon. Stopniowo dodawać mąkę i wyrabiać na jednolitą masę. Rozwałkować na oprószonej mąką stolnicy na grubość arkusza papieru. Za pomocą szklanki wyciąć krążki. Z każdego krążka kciukiem i palcem wskazującym uformować kokardę. Smażyć w głębokim rondlu ok. 1 min. z każdej strony. Odsączyć na pergaminie. Oprószyć cukrem pudrem wymieszanym z cynamonem.
Moje uwagi
- po dodaniu 3 szklanek mąki, otrzymałam fajne mięciutko ciasto, które wyrabiałam na
stolnicy (tak jak się wyrabia ciasto drożdżowe)
ok. 5 minut
-włożyłam wyrobione
ciasto do miski , miskę wsadziłam
do torby foliowej, szczelnie zamknąć i zostawić na około 1 godzinę, bo wtedy można cieniej wałkować , a to wpływa na smak i
konsystencje ciasteczek, są pyszniejsze
-najlepsze w dniu smażenia , na drugi dzień smaczne ,ale już nie to co pierwszego dnia
-najlepsze w dniu smażenia , na drugi dzień smaczne ,ale już nie to co pierwszego dnia
Alu, śliczne, bąblaste uszka:) dziękuję Ci za wspólne (wirtualne) smażenie))
OdpowiedzUsuńAniu* , wiesz fajnie tak znaleźć tak mocno bratnią dusze faworkowa i razem z nią piec te pyszne ciasteczka , dziękuję *
OdpowiedzUsuńAlu,książka pyszna i uszy też!
OdpowiedzUsuńA wyszły Ci takie ,że mmmmmmm...
na tłusty czwartek jak znalazł...fajna nazwa !
OdpowiedzUsuńPiękne te faworki :) Na tłusty czwartek się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńAluś, dobrze, że jeszcze tyle przepisów na fawory do wypróbowania:))
OdpowiedzUsuńA ty wiesz na co ja teraz choruję :DDD
Anium dziękuję i jeszcze raz dziękuję i śle buziaki
OdpowiedzUsuńJoanno , o tak tylko ja bym musiała je smażyć jeszcze raz , bo znikają już resztki:D słoniowych uszów:D
Katie, oj dziękuję kochana. O tak pasują jak ulał , choć ja nasmażę pączków , raz do roku się należy :DDD
Aniu , oj jest jest na szczęście
OdpowiedzUsuńA na co?Bo mię ciekawość zżera
A jeszcze zaraz poszukam, który to był numer "Kuchni", wiesz tej, o której pisałam w mailu:)
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze w planach mam Twoje bezglutenowe i mrowisko :D
Pieknie wyglądają...a nazwa super...
OdpowiedzUsuńAlu, te słoniowe uszy z książki mocno mnie intrygowały, ale nie wiedzieć czemu, zupełnie inaczej je sobie wyobrażałam. Właściwiej byłoby jednak napisać, że nie wiedziałam jak je sobie wyobrazić. :D No, ale teraz już wiem. :)
OdpowiedzUsuńA będąc już w klimacie "Zupy z granatów", to ja wykorzystałam inny przepis z tej książki. :) Może zrobię wkrótce powtórkę i wtedy pokażę na blogu. :)
Pozdrowienia! :)
Alciu,one naprawdę jak uszka słoniowe wyglądają. Śliczne sa i na pewno pyszne. U Ciebie wszystko jest pyszne:).
OdpowiedzUsuńFajne to Wasze faworkowe pichcenie :)
Ściskam:*
Cudne uszka usmażyłyście dziewczyny.
OdpowiedzUsuńBardzo zabawne ciasteczka!
OdpowiedzUsuńAlicja vel Margot vel Królowa Faworków...
OdpowiedzUsuńUściski!
Cudowne! No i kolejne do spróbowania jak nic :) Pięknie Ci się udały i tak smaczniusio wyglądaja, że mi w brzuchu burczeć zaczęło:) Pyszności na ten faworkowy czas :)
OdpowiedzUsuńAniu*
OdpowiedzUsuńOj , to bardzo ambitne plany:D
Bożena, dziękuję się przyznam ,że najpierw skusiła mię nazwa ,a potem skład
Małgosia , oj to moje nie wygladają jak słoniowe:D co , hi hi, no tak kazali robić to tak robiłam :D
Małgosiu ,a co robiłaś? Zrób , zrób powtórkę bom bardzo ciekawa:)))
buziaki
Madzia , uffff już myślałam ,ze nikt nie będzie w nich widział słoniowych uszów :D
Madzia ty mnie za bardzo chwalisz, takie są fakty:D,ale nie przeczę przyjmie to łechce :D
całuski
Karolina ,a ja pięknie dziękuję za pochwały
ściskam
Beata, oj tak i bardzo smaczne, pozdrawiam
całuski
Aniu, ojej , normalnie zaróżowiała się tak porządnie ,buziaki***
Anitka, oj koniecznie , choć one z tych chrupiących , bąblastych,
nie są kruche
Ja tez uwielbiam faworkowy czas
buziole
Ojojojoj! Narobiłyscie mi smaka:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Cieszę się, że je przypominałaś. Kiedy czytałam książkę bardzo miałam na nie ochotę, żałuję że tyle czasu upłynęło i jeszcze ich nie robiłam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzcinowisko, hi hi te teraz czas na twoje :D
OdpowiedzUsuńKamila,oj to trzeba smażyć, buźki
Alu! Chcę mieć takie uszy - naprawdę! Oczywiście na talerzu, nie gdzie indziej;)
OdpowiedzUsuńUściski!
do licha żesz! wodzisz mnie na pokuszenie, Diabełku :) na szczęście dziecię już dorasta do odebrania mu cycka, to sobie poużywam ;)
OdpowiedzUsuńAniu , hi hi ładnie był tobie było z tymi uszami ,ładnie i pysznie:D
OdpowiedzUsuńbuziaki*
Patyska, ojoj hi hi nikt jeszcze mię tak nie przezywał:D ale kurcze blade , ja tak muszę wodzić na pokuszenie bo tak lobie faworki i te okolice:D
buziaki
Strasznie fajne! :D Zapożyczam sobie ten sprytny sposób na faworki i pewnie znacznie skraca czas przygotowania pyszności :)
OdpowiedzUsuńKuzyneczko , bardzo szybko się robi faworki o takim kształcie :)))
OdpowiedzUsuńAlka ty mnie wykończysz tymi fajnymi łakociami :( Niech ja tylko odzyskam powonienie i smak, to przeprowadzę się do kuchni :)
OdpowiedzUsuńprzyganiał kociołek garnkowi a sam kopci:DDD
OdpowiedzUsuńAj to katar się przyplątał?