Kuchnia Neli, a mam pierwsze polskie wydanie z roku 1990 to
jedna z tych książek, które czytam sobie
jak powieść. Jedna z moich ulubionych
do czytanie, ale nie tylko- przepisy
też znakomite min. perfekcyjny przepis na babę drożdżową czy mazurek
migdałowy. Jest tam też przepis na chrust czyli faworki, którego do tej pory jakoś nie zrobiłam.
Ale
niedawno zobaczyłam, że Lo autorka bloga Pistachio bardzo chwali
przepis Neli . Zachęcona jej
pochwałami nasmażyłam i ja, fakt chrust z tego przepisu wspaniały. Przepis ma jeszcze bonusy-jest bardzo prosty oraz dość tani.
Przepis cytuję z bloga Lo
Chrust Neli
Rubinstein
Przepis Aniela Rubinstein z książki "Kuchnia
Neli".
1 jajko
2 żółtka
1 łyżka (15 ml) octu
2 łyżki (30 ml) rumu
2 łyżki (30 g) drobnego cukru – ja dałam 15 g
1/8 łyżeczki soli
1/3 szklanki (80g) kwaśnej, gęstej śmietany
2 łyżki (35 g) bardzo miękkiego masła
2 szklanki (280 g) mąki pszennej tortowej
tłuszcz do smażenia (planta, olej)
mąka do podsypywania blatu
cukier do obsypania faworków
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. W
misce zmiksować jajko z żółtkami, solą i cukrem. Dodać ocet i rum i zmiksować
do połączenia. Dodać masło i śmietanę i znowu zmiksować do połączenia. Jeżeli
zostaną małe grudki, to nic nie szkodzi. Cały czas miksując dodawać po trochu
mąkę. Miksować do czasu, aż ciasto będzie gładkie i jednorodne. Blat podsypać
lekko mąką i wyłożyć na nią ciasto. Wyrabiać je dłońmi około 5 minut.
Wyrabianie powinno polegać na składaniu i rozpłaszczaniu ciasta. W ten sposób
wtłacza się w ciasto powietrze i w trakcie smażenia powstaną duże bąble. Ciasto
zawinąć w folię spożywczą i odstawić na blacie (w temperaturze pokojowej) na 10
minut.
Na małym gazie w dużym garnku lub w głębokiej patelni
rozgrzać tłuszcz. Tłuszcz lepiej rozgrzewać długo niż szybko na dużej mocy.
Powinien być bardzo gorący (smalec - 180 stopni C), ale nie może dymić. Przed
smażeniem faworków trzeba sprawdzić temperaturę rozgrzania przez wrzucenie
kawałka ciasta. W dobrze rozgrzanym tłuszczu faworki od razu wypływają na
powierzchnię, a wokół smażącego się ciasta robi się bardzo dużo bąbelków
powietrza.
Przygotować duży talerz wyłożony ręcznikami papierowymi.
Ciasto podzielić na 5 części. 1 część wyłożyć na blat podsypany mąką. Resztę
ciasta zawinąć ponownie w folię. Ciasto rozwałkować bardzo cienko. W razie
potrzeby podsypać je jeszcze mąką. Ostrym nożem lub radełkiem (ja używam noża
do pizzy) podzielić je na paski ok 3 cm szerokie i 9 cm długie. Na każdym pasku
zrobić wzdłuż na środku 3 cm nacięcie. Przez to nacięcie przeciągnąć jeden z
końców paska. Smażyć porcjami po 3-4 faworki jednocześnie. Po około 20 sekundach
kiedy od spodu zaczną się rumienić, przełożyć je widelcem lub drewnianym
patyczkiem do szaszłyków na drugą stronę i smażyć jeszcze przez około 20 sekund
do chwili, aż lekko zrumienią się z drugiej strony. Dobrze usmażone
faworki powinny być lekko złote.
Faworki wyławiać łyżką cedzakową lub drewnianym patyczkiem i
układać na papierowych ręcznikach. Po ostudzeniu posypać cukrem
pudrem.
Tak samo postąpić z pozostałymi porcjami ciasta.
Ciasto surowe można przechowywać w lodówce do 2 dni lub
zamrozić.
Mniam, pyszniaste! Poproszę porcyjkę :) Miłego!
OdpowiedzUsuńKamilka , a proszę częstuj się , bo pyszne to prawda
Usuńbuziaki
Mam tą książkę i ją uwielbiam. Wszystkie przepisy, które wykorzystałam były udane!
OdpowiedzUsuńBeata , ja mam te same spostrzeżenie , nie tylko świetnie się ja czyta ,ale też praktycznie wykorzystana jest świetna
Usuńpozdrawiam
Alu, ja też mam pierwsze wydanie książki Neli R.
OdpowiedzUsuńTo kuchnia bardzo bliska kuchni mojej Babci.
A faworki z jej przepisu uwielbiam.
Aniu y to pierwsze ma też najładniejsza okładkę , taka stylową , no nie?
UsuńJa też !!!
buziaki
Uwielbiam faworki! I jaki ładny kształt Ci wyszedł :)
OdpowiedzUsuńZuzanna, ja też i dziękuję za pochwały
Usuńpozdrawiam serdecznie
Kuzyneczko, oprócz tego, że jesteś królową pierniczków, to do tego jeszcze królową faworków! :)
OdpowiedzUsuńOj tam , Kuzyneczko , zaraz królowa :D, no lubię i pierniczki i faworki i za moment mazurki i baby piec :D
Usuńbuziaki śle
Ala, takie faworki, to ja zawsze! A wiesz, że nie wiedziałam, że surowe ciasto można mrozić ? Pomysł do wypróbowania!
OdpowiedzUsuńKasiu , ja bardzo faworkowa i rozumiem jak mało kto fascynacje nimi :D Ja się przyznam ,ze nigdy nie mroziłam , ale na bank nic mu nie będzie, buziaki
UsuńSmakowicie wyglądają,teraz jest pora że chciało by się schrupać takie faworki. Uwielbiam Alicjo ty nasza Królowo! Uwielbiam Twój blog, zawsze znajdę przepis, który mnie zachwyci! pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNatalis , oj tak tak , czas na nie jest teraz . Ojej Natalis, aż się zarumieniłam , tak miło jest mi to czytać co ty piszesz , przesyłam milion buziaków
UsuńAlciu, jakie piękne te chrusty ! Ty zawsze cuda pieczesz. Lubię sobie popatrzeć na Twoje wypieki.
OdpowiedzUsuńKuchnię Neli mam, ale oczywiście nowe wydanie, też mi się bardzo podoba.
Pozdrowionka Kochana :*
Madzia ja uwielbiam chrusty , uwielbiam moje cztery litery też je lubią i rośnie ,aż miło :D z tym miło to żartuję , mogłyby takie chrusty tłuszcz spalać w człowieku , co?
UsuńMadziu ty masz nowsze wydanie Kuchni Neli boś młodsza:D
buziole
Alciu kochana :*
UsuńA tych wegańskich to też bym zjadła. :)
Madziu a ja bym chętnie nasmażyła
UsuńAlu, Ty upieklas w tym roku chyba z 20 rodzaji faworkow/chrustu - dobrze licze? Jestes gigant :))))
OdpowiedzUsuńBasiu , hm , no może 20 to nie ,ale blisko , blisko , wiesz faworki to taki sam bzik jak pierniczki , mazurki i poniekąd baby drożdżowe :D
UsuńBasiu *
To ze blisko 20, a nie rowne 20 i tak zasluguje Alu na to co napisalam poprzednio :**
UsuńBasieńko* kochana jesteś wiesz?
UsuńKochana Alu :*
OdpowiedzUsuń