Taki niby ser do zapiekania dla wegan, alergików na produkty mleczne czy dla tych co chcą spróbować czegoś innego.
Mi bardzo smakował sam, jak i na pizzy domowej. Jak ktoś chce się trochę pobawić i posmakować czegoś innego to bardzo polecam.
Przepis pochodzi z bardzo ciekawego bloga- Matka weganka
Mi bardzo smakował sam, jak i na pizzy domowej. Jak ktoś chce się trochę pobawić i posmakować czegoś innego to bardzo polecam.
Przepis pochodzi z bardzo ciekawego bloga- Matka weganka
Cytuję Matkę wegankę:
Niby ser
„autorką przepisu jest Tamara Kurowska.
Składniki:
- ok. pół kilo obranych, ugotowanych ziemniaków
- szklanka do półtorej mocno kwaśnego kefiru sojowego na grzybku tybetańskim (koniecznie, nie da się niczym innym zastąpić!)
- 1 smażona cebula, świeża lub kilka łyżeczek suszonej
- 4-5 łyżek oliwy
- sól, łyżeczka do dwóch (albo więcej, jeśli ktoś się solą nie przejmuje), opcjonalnie pieprz i garść płatków drożdżowych
- wysokoobrotowy blender ( ja miksowałam zwykła żyrafą )
Ziemniaki obieramy i gotujemy do miękkości, odlewamy.
Do nieco wystudzonych ziemniaków dodajemy sojowy kefir, usmażoną na złoto cebulę, oliwę, sól i pieprz.
Całość blendujemy na wysokich obrotach, aż do uzyskania kremowej konsystencji (czyli blendujemy chwilę albo z przerwami, żeby nie wykończyć blendera).
Jeśli całość jest bardzo gęsta (odpowiednia konsystencja to taka, kiedy możemy całość mieszać łyżką, z lekkim wysiłkiem, ale nie nadwyrężając nadgarstka, zblendowany ser powinien się ciągnąć przy mieszaniu) dolewamy kefiru lub mleka i blendujemy raz jeszcze.
Wbrew pozorom smak cebuli nie dominuje, nadaje całości zaskakująco serowy posmak. Jeśli nie należycie do miłośników cebuli, możecie spróbować zastąpić ją ząbkiem czosnku, większą ilością nieaktywnych płatków drożdżowych lub ulubionymi ziołami.
Ser niesamowicie się zapieka i ciągnie, spróbujcie sami: na grzankach, w tostach, sosach.
Najlepszy jest na drugi dzień, wyjęty z lodówki, jeszcze bardziej ukwaszony (grzybek cały czas pracuje), mocno przegryziony, pycha!”
- ok. pół kilo obranych, ugotowanych ziemniaków
- szklanka do półtorej mocno kwaśnego kefiru sojowego na grzybku tybetańskim (koniecznie, nie da się niczym innym zastąpić!)
- 1 smażona cebula, świeża lub kilka łyżeczek suszonej
- 4-5 łyżek oliwy
- sól, łyżeczka do dwóch (albo więcej, jeśli ktoś się solą nie przejmuje), opcjonalnie pieprz i garść płatków drożdżowych
- wysokoobrotowy blender ( ja miksowałam zwykła żyrafą )
Ziemniaki obieramy i gotujemy do miękkości, odlewamy.
Do nieco wystudzonych ziemniaków dodajemy sojowy kefir, usmażoną na złoto cebulę, oliwę, sól i pieprz.
Całość blendujemy na wysokich obrotach, aż do uzyskania kremowej konsystencji (czyli blendujemy chwilę albo z przerwami, żeby nie wykończyć blendera).
Jeśli całość jest bardzo gęsta (odpowiednia konsystencja to taka, kiedy możemy całość mieszać łyżką, z lekkim wysiłkiem, ale nie nadwyrężając nadgarstka, zblendowany ser powinien się ciągnąć przy mieszaniu) dolewamy kefiru lub mleka i blendujemy raz jeszcze.
Wbrew pozorom smak cebuli nie dominuje, nadaje całości zaskakująco serowy posmak. Jeśli nie należycie do miłośników cebuli, możecie spróbować zastąpić ją ząbkiem czosnku, większą ilością nieaktywnych płatków drożdżowych lub ulubionymi ziołami.
Ser niesamowicie się zapieka i ciągnie, spróbujcie sami: na grzankach, w tostach, sosach.
Najlepszy jest na drugi dzień, wyjęty z lodówki, jeszcze bardziej ukwaszony (grzybek cały czas pracuje), mocno przegryziony, pycha!”
Moje uwagi:
- ja robiłam dokładnie wg przepisu podanego przez Kasię
- grzybek leżał u mnie w
formie zasuszonej ponad 2 lata i ożył
na mleku sojowym
- najlepszy kefir mi
wychodzi na mleku sojowy domowym, jest
tak gęsty, że można go prawie kroić nożem
- topi się delikatnie
i delikatnie ciągnie, świetny jest
- smakuje wg
mnie bardziej jak serek topiony czy sos serowy niż twardy ser, ale pyszny jest
- pizza jest na cieście zakwasowym, tym, tylko na mace orkiszowej jasnej i płatkach owsianych(tak
1/3 części mąki)
- użyłam do pizzy
niby sera z pół porcji, bo resztę dostały moje siostrzeńcy
Hmmm... a to ci ser... ;)
OdpowiedzUsuńTaka ciekawostka , ale pyszna
UsuńCiekawostka Alu.
OdpowiedzUsuńTylko tego nie można nazywać serem ...
Koniecznie trzeba znaleźć odpowiednią nazwę.
Aniu ciekawostka ,ale wyjątkowo smaczna
UsuńTo taki niby ser, a to tylko nazwa. W sklepach gorsze produkty są nazywane serem
pozdrawiam serdecznie
bardzo oryginalny ten ser :) przeprowadzki
OdpowiedzUsuńTomek, bardzo smaczny, polecam
Usuńpozdrawiam
Mam grzybka i produkuję z nim twaróg, ale nie myślałam, że i na sojowym mleku można ;D Bardzo ciekawy wpis Alciu :) pozdrowienia :*
OdpowiedzUsuńMałgosiu , bardzo dobrze ma się grzybek w mleku sojowym , szczególnie takim domowym :D
Usuńpozdrawiam
A to ciekawa sprawa! :)
OdpowiedzUsuńCaluję :*
To taka ciekawostka , ale bardzo pyszna :)
Usuńbuziaki
Nigdy jeszcze nie robiłam takiego eksperymentu. Może w końcu zrobię :-) Ściskam
OdpowiedzUsuńMagda, warto . Grzybek robi kefir tez na mleku migdałowym czy z nerkowców , takie bardziej białkowe
Usuńpozdrawiam
Dzięki za inspiracje. Wyciagam swoj grzybek z zamrażarki! Wydawało mi się ze nie zrobi on kefiru z innego mleka niz krowie, więc razem z odstawieniem mleka krowiego grzybek powedrował do zamrażalnika:) Już czas go wyjąć! Serek też zrobię:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze na sojowym się trzyma
Usuńpozdrawiam
:) ciekawy nibyser
OdpowiedzUsuń:D