Moja Mama jako młodziutka panienka poszła na taki wiejski kurs gotowania i pieczenia, wszystko dokładnie zapisywała w zeszycie. W dni, które nie mogła brać udział, zastępowała ją najmłodsza siostrzyczka, a moja Ciocia Danka, która też miała swój zeszyt i spisywała te wszystkie przepisy od siostry lub bezpośrednio na kursie. Było to bardzo dawno temu , bo dokładnie 60 lat temu jak obliczyła moja Mama. Dziewczyny smażyły takie chrusty najpierw swoim siostrom, bratu i rodzicom, a później mężom i swoim dzieciom. I ja takie chrusty zwane u nas chruścikami zajadałam z lubością jako malutka dziewczynka.
Ale co się odwlecze to…. Hm , teraz już wiem dlaczego uwielbiam piec i jeść faworki. Bo jak takie pyszności jadłam jako mała Alcia to musiało to się tak skończyć-miłością do faworków!!!
5 żółtek
1 całe jajko
1 kieliszek spirytusu
2 łyżki octu
4 łyżki cukru
Mąki tyle, aby ciasto było wolne, zacząć od 20 deka.
Jajka z żółtkami roztrzepać, mąkę przesiać na stolnicę, zrobić dołek w kopczyku i dodać wszystkie składniki. Zagnieść ciasto, wybić ciasto wałkiem 30 minut. Wałkować cienko, wykrawać wstążeczki, naciąć w środku i wywinąć, smażyć na oleju lub smalcu. Odsączyć i posypać cukrem pudrem przez sitko.
Moje uwagi:
-jajka miałam wiejskie i nie były zbyt wielkie i te 20 deka czyli 200 g u mnie było w sam raz mąki
-dodałam szczyptę soli
-kieliszek spirytusu to wg Mamy 50 ml -dałam 3 łyżki spirytusu czyli około 45ml
-dałam 2 łyżki cukru, bo jakoś tak mam, że wolę faworki z mniejszą lub zerowa ilością cukru w cieście
- trochę inaczej tez zagniotłam ciasto, bo najpierw jajko i żółtka z cukrem i szczyptą soli ubiłam na gęstą , puszystą masę i dopiero dodałam alkohol, ocet i przesiana mąką. Zagniecione ciasto wybijałam tylko 15 minut , bo się zmęczyłam(ale było już napowietrzone przez ubijanie jajek z cukrem) , a zawinęłam ciasto w folię spożywczą i chwilę chłodziłam w lodówce, tak z 30 minut.
p.s Mama twierdzi ,że można dać albo spirytus albo ocet, ale jak dałam i to i to, a chrusty wyszły pierwszy sort, to będę tak robić i następnym razem.
To jak ktoś nie wie jakie usmażyć w tym roku faworki to bardzo polecam ten stary przepis na Chrusty, nie będziecie żałować. Bardzo polecam.
Miłość wyssałaś z mlekiem matki hihihihi
OdpowiedzUsuńZnakomite! Pyszoty!
Kamilka , ha ha , no tak , prawda :)
UsuńAlu, po co w przepisie ocet jak jest spirytus?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem albo jedno albo drugie. Ja zawsze wybieram alkohol.
Pysznie wyglądają te faworki!
Aniu , bo tak mi podyktowała Ciocia przez telefon , jak pisałam p.s Mama twierdziła ,że w przepisie było zapisane ,że to albo to , ale ciocia jak przepisywała to pewnie zapisała ,że to i to i tak zrobiłam, ale faworki na tym nie straciły , wyszły rewelacyjne
Usuń