Miały być smażone w takiej staroświeckiej radzieckiej ponad 30 letniej formie, ale nic z tego, nie wyszło, mie wiem czy zmiany na wegańską wersje zaszkodziły czy ta foremka jakaś felerna. Podejrzewam, że jednak to drugie, bo coś mi kołacze, że w niej raz smażyłam też z kiepskim skutkiem i dlatego tak sobie w ukryciu leżała nie używana, kilkadziesiąt lat. Na szczęście mam jeszcze takie czeskie( a raczej Czechosłowackie) foremeczki do wylepiania, też bardzo stare. Te zdały egzamin na 6 z plusem, tyle, że to trochę praco i czasochłonne, ale warto. Bardzo polecam.
Przepis zlazłam na blogu Moje pasje, a z tego dotarłam do bloga na Słodko i wytrawnie i tu dowiedziałam się, że przepis idealnie nadaje się do wylepianie foremek i pieczenia w piekarniku. Ja podaje przepis po moich modyfikacjach.
Orzeszki - ciasteczka z kremem maślano-orzechowym
Składniki na ciasto:
3 szklanki mąki
1 kostka (250g) margaryny wegańskiej jak Kasia bez laktozy czy Alsan bio
3/4 szklanki cukru pudru (dałam 1/2 szklanki)
(płaska !) łyżeczka sody - sparzyć małą ilością wrzącej wody
1 łyżka octu
5-6 łyżek wody lub roślinnego mleka
Sposób wykonania:
Rozpuścić sodę w bardzo małej ilości wrzącej wody ( 2-3 łyżki wody) Z podanych składników wyrobić ciasto , wyklejać cieniutko foremki do orzeszków i piec w piekarniku na złoty kolor ok. 12- 15 minut w temp. 180 stopni.
Składniki na masę maślano-orzechową:
220g mielonych lub drobniuteńko pokrojonych orzechów włoskich
3-4 łyżki cukru pudru
1,5 łyżki spirytusu ( dałam nalewki orzechowej i domowej esencji waniliowej-po łyżce)
1 łyżka mąki
1 łyżka czubata margaryny, dodatkowo
¼ szklanki wody
1 łyżka kawy rozpuszczalnej
Z mąki i czubatej łyżki margaryny zrobić zasmażkę (bardzo jasną!), wlać wodę i wsypać kawę, zagotować, ostudzić.
Tłuszcz utrzeć do białości z cukrem pudrem. Powoli połączyć z kawowym budyniem na puszysty krem. Wymieszać z orzechami i spirytusem. Krótko zmiksować.
Masę nakładać do upieczonych połówek orzeszków (płasko, aby po sklejeniu nie wypływało bokami) - złożyć w całość. Na koniec oprószyć cukrem pudrem. Można też maczać w roztopionej czekoladzie połówkę orzecha i ewentualnie posypać orzechami. Ciasteczka można przekładać dowolnymi kremami.
p.s a formie do smażenia na gazie dam jeszcze szansę, ale to tam kiedyś…
Urocze orzeszki i piękna forma z wiewiórką!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego 2019!
Aniu dziękuję. Prawda forma jest śliczna i pewnie choć prawie nie używam tak ja lubię :D
UsuńAniu dziękuję za życzenia.
Aluś, to moje ulubione łakocie z dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńTeż mam formę żeliwną, ale nie taką ładną jak Twoja :)
Najlepszego w Nowym Roku!
Pyszne, pyszne te ciasteczka :)
UsuńTaaaaaaaaaaaa śliczna ona, to fakt, ale jakoś orzeszki z niej nie chcą wyjść :D
Dziękuje Kamilka
wszystkiego najlepszego w nowym roku
OdpowiedzUsuńNigdy nie piekłam orzeszków ani żadnych form na nie , nie widziałam. Ale ja nigdy nie byłam zwolennikiem małych form słodkości to może dlatego ?
Krysiu dziękuje i odwzajemniam życzenia dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńKrysiu ja uwielbiam wszelakie maleństwa, od zawsze , a takie malutkie orzeszki są pyszne