Nasmażyłam!!!
Ten trzeci to przepis z bloga Smaczna Pyza, faworki które po zagnieceniu się mieli w maszynce, ciekawe i skuteczne.
A sam przepis jest na
bardzo pyszny chrust, fakt są
ciut bardziej chrupiące od tych dwóch co już kiedyś robiłam, tamte dają
bardziej kruchutkie wersje. Ale i te są naprawdę pyszne
i dzień po smażeniu jeszcze zyskały na
smaku. A metoda mielenia ciasta zdała
egzamin na 6, chrust ma przepiekane bąble.
Przepis cytuję za Pyzą a w nawiasie moje zmiany
Faworki Pyzy* czyli ,,Faworki domowe bardzo kruche czyli
chrust
2 , 5 - 3 szklanki. mąki pszennej zwykłej
1/3 łyżeczki soli
1 czubata łyżka cukru pudru
1 czubata łyżka masła lub margaryny
2 jajka
1 łyżka spirytusu 96 %
1/2 szklanki. kwaśnej, bardzo gęstej śmietany
do smażenia: (ok. 1 litr oleju ryżowego+ 2 łyżki spirytusu)
do posypania : cukier puder
trochę mąki do podsypywania przy wałkowaniu(ja nie podsypuję)
sposób przygotowania: do miski przesiałam mąkę - nie wsypuję od razu całości, zostawiam jakieś pół szklanki, ponieważ jej ilość w cieście zależy od wielkości jajek i gęstości śmietany. Dodałam cukier puder, sól i miękką margarynę - palcami roztarłam ją z sypkimi składnikami tak, aby nie było większych grudek. Następnie wbiłam jajka, dodałam śmietanę, wlałam spirytus i zagniotłam szybko ciasto dosypując w miarę potrzeby resztę mąki - składniki mają się tylko połączyć a ciasto powinno mieć konsystencję dość miękkiej plasteliny. ( Ja wszystkie mokre składniki plus cukier ubiłam na puszysta masę i powoli dodawałam mąkę, zużyłam 2,5 szklanki mąki)
2 , 5 - 3 szklanki. mąki pszennej zwykłej
1/3 łyżeczki soli
1 czubata łyżka cukru pudru
1 czubata łyżka masła lub margaryny
2 jajka
1 łyżka spirytusu 96 %
1/2 szklanki. kwaśnej, bardzo gęstej śmietany
do smażenia: (ok. 1 litr oleju ryżowego+ 2 łyżki spirytusu)
do posypania : cukier puder
trochę mąki do podsypywania przy wałkowaniu(ja nie podsypuję)
sposób przygotowania: do miski przesiałam mąkę - nie wsypuję od razu całości, zostawiam jakieś pół szklanki, ponieważ jej ilość w cieście zależy od wielkości jajek i gęstości śmietany. Dodałam cukier puder, sól i miękką margarynę - palcami roztarłam ją z sypkimi składnikami tak, aby nie było większych grudek. Następnie wbiłam jajka, dodałam śmietanę, wlałam spirytus i zagniotłam szybko ciasto dosypując w miarę potrzeby resztę mąki - składniki mają się tylko połączyć a ciasto powinno mieć konsystencję dość miękkiej plasteliny. ( Ja wszystkie mokre składniki plus cukier ubiłam na puszysta masę i powoli dodawałam mąkę, zużyłam 2,5 szklanki mąki)
Tak przygotowane ciasto przepuściłam 2 razy przez maszynkę do mielenia - i to jest właśnie sekret kruchości mojego chrustu. Po takim przemieleniu ciasto jest wystarczająco napowietrzone więc nie trzeba go ani długo wyrabiać ani tłuc wałkiem i można przystąpić do wałkowania (ja zawinęłam w folie spożywczą i schłodziłam 2 godziny w lodówce). Wadą tej metody jest to, że ciasto jednak się lepi i trzeba jakoś domyć później po nim maszynkę, ale raz do roku daję radę :D ( mieli się nie najgorzej, a mycie idzie całkiem dobrze tylko sitko wymaga więcej pracy)
Ciasto podzieliłam na kilka części, każdą rozwałkowałam cienko, bardzo cienko podsypując mąką bo jednak się trochę lepiło(moje się nie lepiły i fajnie walkowały) i radełkiem pokroiłam na paski szer ok. 3 cm i dł. ok. 10 cm.(moje są krótsze, ale rosły jak szalone) Każdy pasek nacięłam wzdłuż, m/w na środku na długości 2 cm i przewlekłam jeden koniec przez nacięcie.
W dość szerokim rondlu(rozgrzałam olej ryżowy z dodatkiem 2 łyżek spirytusu). Tłuszcz powinien być bardzo gorący - aby sprawdzić czy jest dobry można wrzucić kawałeczek ciasta i jeśli wypłynie od razu to tłuszcz jest gotowy. Kiedy (tłuszcz) się nagrzał kładłam luźno faworki otrzepując je wcześniej z nadmiaru mąki(moje nie miały mąki ,bo nie podsypywałam w trakcie wałkowania), po kilka sztuk w jednej partii bo bardzo rosną, i smażyłam na złoto z obu stron. Przewracałam po prostu widelcem. Usmażone wyjmowałam łyżką cedzakową na tacę wyłożoną ręcznikami papierowymi aby odsączyć nadmiar tłuszczu. W taki sposób usmażyłam kolejne partie aż do wyczerpania ciasta. Kiedy nieco ostygły oprószyłam je cukrem pudrem.”
*p.s Moja prywatna
Pyza chrustu nie robi i
nie je :D
Niesamowity przepis Alu!
OdpowiedzUsuńFaworków przez maszynkę to ja jeszcze nie kręciłam.
Wyglądają pysznie.
Częstuję się!
Aniu,a wiesz mnie to bardzo kusiło już w tamtym roku ,ale potem zapomniałam o tej metodzie
OdpowiedzUsuńzdała egzamin i mam nawet pewien plan coby zrobić pewien test ,ale to bliżej lutego i na pewne wspólne pieczenie ,a raczej smażenie
Smacznego Aniu*
Buziaki ślę
Chrust wzorcowy, bąbli dużo, jak malowane Ci się usmażyły! Fajna ta metoda, choć i to ubijanie ciasta wałkiem zalet kilka ma, złe emocje rozładowuje doskonale, hihihi
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Kamilka*,a no bardzo dobrze się smażyły i bąble rosły jeden za drugim. co prawda to prawda , można się z wałkiem wyżyć:D ,ale można tez jak się ma humor ,a lenia na horyzoncie przemielić:D, bo to szybko idzie
OdpowiedzUsuńFajne te chruściki :-) Już drugi raz widzę przepis z "mielonym" ciastem na faworki - może i ja się skuszę ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Alciu, Ty jak coś znajdziesz fajnego to naprawdę wzorcowe!
OdpowiedzUsuńFaworki wyglądają bosko, a o cieście kręconym przez maszynkę nie slyszałam. Świetny patent i nie trzeba męczyć się z biciem ciasta. Choc ja i tak długo nie biję .
Jejku, czy ja będe miała czas na zrobienie faworków w tym karnawale?
Jakoś wszystko mi ucieka ..
Ściskam :*
Evenka, dziękuję. Ja myślę ,że ten sposób sprawdzi się w każdym przepisie. Warto bo szybciej i mniej siły się zużywa , tylko ciut więcej do mycia.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Madzia , ty to jesteś kochana*
A no prawda mniej trzeba siły użyć, choć ja tak tobie w sekrecie napisze ,że jak się dobrze wyrobi to i bić , mielić nie trzeba
Madziu, te piwne są szybkie , je wystarczy tylko dobrze wyrobić, i jak się mokre ubije(dodatkowo warto jeszcze 1 łyżkę spirytusu dać) i fajnie wyrobi , to tylko już smażyć , szybko idzie ,a faworki z najwyższej półeczki
http://kuchniaalicji.blogspot.com/2011/02/faworkowanie-czyli-tym-razem-faworki-na.html
buziaczki ślę
Urocze faworki zrobiłaś, Kochana :)
OdpowiedzUsuńpiękny chrust :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPatrycja, dziękuję ,a jakie to jest pyszne , mrrruuu
OdpowiedzUsuńbuziaki
Iza, dziękuję,a metoda z mieleniem świetna , będę z niej korzystać
A chrust wyszedł przepyszny i praktycznie już go nie ma:D
pozdrawiam
Pierwsze czytam, Alutka, o tej maszynce :)
OdpowiedzUsuńps. ja planuję od lat nasmażyć pączki - może w końcu mi się uda :)
Ciekawa wersja, może w tym roku wreszcie usmażę po raz pierwszy faworki :)
OdpowiedzUsuńJadłam te chruściki, poezja... Na wspomnienie leci mi ślinka. Długo w domu nie leżały.
OdpowiedzUsuńPiękne chruściki! Ja już od wieków nie jadłam tych smakowitości. Najlepsze robiła moja babcia, ale teraz już jej się nie chce:) Chyba pójdę do niej porobić maślane oczy:)
OdpowiedzUsuńOczko Kochane, ja czytałam i się odważyłam i teraz mogę polecać i jeszcze raz polecać, bo patent na 6+
OdpowiedzUsuńp.s to jak chcesz to się możemy umówić razem i nie będzie wyjścia?Chodzi o pączki.
Shinju, oj ciekawa i bardzo polecam, można wziąć inny nawet przepis i tak potraktować. a faworki są proste w smażeniu i raczej nie mogę się nie udać , ja nawet twierdzę ,że jest wielką ,,sztuką " zrobić kiepskie niż pyszne:D
buziaki
Marzena , co prawda to prawda:D Już zjedliście? No to ładnie:D
buziaki
Shiral Kucharzy, dziękuję . Babcie są kochane, ale ja mam inny pomysł , może ciebie skuszę na samodzielne smażenie? To bardzo prosty przepis ,a ten jeszcze prostszy i to taki ,och i ach
http://kuchniaalicji.blogspot.com/2011/02/faworkowanie-czyli-tym-razem-faworki-na.html
Alutka, bardzo chętnie, ale do Krakowa troszkę mi daleko.
OdpowiedzUsuńAle ja w Krakowie mam Siostrzenicę, sama na Pomorzu mieszkam , kurcze bliżej?
OdpowiedzUsuńMożemy też tak wirtualnie konkretnego dnia się umówić, co?
Wyglądają bosko i bardzo ale to bardzo smacznusio :) pycha muszą być :) A ja ostatnio też dużo faworkuje:)
OdpowiedzUsuńAnitka , to jak ja bo już mam dwa następne co muszę zrobić, w tym plan doświadczalny na jednym cieście co to będzie jak go rożnie potraktuje :D
OdpowiedzUsuńFaworki to fajna rzecz bo one raczej się udaję 99% i na tyle samo procent as pyszne:D
buziaki
A ja ostatnio dziwiłam się, że to już prawie końcówka karnawału, a na blogach tak mało chrustu! Na szczęście na Ciebie kuzyneczko zawsze można liczyć :) Super oryginalnie z tym sposobem na maszynkę - muszę wcielić w czyn! :)
OdpowiedzUsuńKomarko , bo krótki ten karnawał w tym roku. sposób świetny , ja nawet mam zamiar przeprowadzić doświadczenie i jedno ciasto potraktować w różny sposób i zobaczyć jaki sposób najlepszy ,ale coś czuję ,ze różne drogi a efekt końcowy będzie podobny czyli pyszny chrust:D
OdpowiedzUsuńbuziaki śle
To co mnie zawsze odstrasza w robieniu faworków to to że trzeba te biedoty tłuc :) A mi się nie chce :)
OdpowiedzUsuńAle Alcia jak zwykle zapoda u siebie wersję bombową i człowiek się już nie wykręci :)
Ech!
:))))
a no nie trzeba bić, bo można przemielić , można tak jak Monia z Grabiny przez maszynkę do makaronu i można wsadzić do garnka i jak ziemniaki tym tłuczkiem potrzaskać :D
OdpowiedzUsuńwięc już wymówki nie będzie moja panno i za faworki proszę się brać:D ( najleniwiej te piwne czy te Moni , bo te to takie mercedesy są , te tez pyszne nie będę cyganić:D)
Nigdy nie miałam do czynienia z olejem ryżowym. On dobrze znosi wysokie temperatury? Ja zawsze smażę na rzepakowym, ma najlepszy skład tłuszczowy, dzięki czemu jest najzdrowszym z olejów.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze znosi , dymi w temperaturze ponad 250 Celsjusza , więc takie faworki spokojnie można smażyć, ja czasami smażę na oleju rzepakowym ,ale wg mojej wiedzy to palmowy i kokosowy oraz klarowane masło są najlepsze do smażenia(no i smalec ,ale ja tego używam ze względu ,ze nie używam takich produktów zwierzęcych)
OdpowiedzUsuńAluś, ale się napracowałaś,,,
OdpowiedzUsuńNie robię w tym roku bo ledwo wbijam się w ulubione jeansy:)
Uściski!!
Magda , a no trochę pracy było ,ale potem góry pychotek
OdpowiedzUsuńOj tam spodnie :D
Mówisz, że się nie przejmować?
OdpowiedzUsuńNo to dobra. Zrobię. A potem zaczynam biegać...
Miłego dnia kochana:)
Magda taka postawa jest jak najbardziej godna naśladownictwa :D
OdpowiedzUsuńbuziaki ślę
cudowne faworki, mam wielki plan, żeby jutro też robić faworki ,ale czy się uda zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńMagda , toi bardzo fajne faworki i bardzo proste , muszą się udać
OdpowiedzUsuńJuż po faworkowym sezonie. W przyszłym roku z całą pewnościa wypróbuje metode z maszynka do mielenia. Bardzo pomysłowe!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńZapach chleba , ta metoda jest bardzo prosta, bardzo polecam ,a można ja stosować we wszystkich przepisach na faworki
Sposób na kruchość ciasta mnie totalnie powalił. Alcia ja cię wprost uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńBeatko ,ale to jest z wzajemnością z tym uwielbianiem*
OdpowiedzUsuń