Nowy rok i nowe pieczenie Muszkieterek ( Atiną i Majanką)czas zacząć, tym razem upiekłyśmy amoniaczki.
Jeszcze w tamtym roku u schyłku lata, a może na początku jesieni namawiałam moje kompanki na amoniaczki i w końcu się udało :D
Okazało się, że smrodu, aż takiego nie było wielkiego,chyba ciasto przefermentowało i amoniak się ulotnił :D
A ciasteczka są z rodzaju tych suchawych, chrupiących , choć po włożeniu do puszek bardzo zmiękły.
Przepis pochodzi z bardzo wiekowych pocztówek kulinarnych pt: Kuchnia regionalna z okolic Hrubieszowa, nr 52
A samo pieczenie z Anitą i Madzią to coś najfajniejszego na świecie, uwierzcie mi na słowo.
Można się pozbyć depresji, pesymizmu i naładować akumulatory optymizmu na cały rok.
Madzia , Anitka dziękuję
Amoniaczki oszczowskie
przepis Pani J.Rejmanowskiej
600 g mąki
2 żółtka
2 jajka
1 szklanka cukru
2 łyżeczki amoniaku
1 łyżka smalcu(ja dałam masło )
4 łyżki masła (może być roślinne)
1/2 szklanki kwaśnej gęstej śmietany
wanilia
Jajka i żółtka ubić z cukrem i 1 łyżeczką amoniaku. Wymieszać z 1/2 szklanki mąki. Pozostawić na 24 godziny w chłodnym miejscu. Po tym czasie dodać śmietanę, 1 łyżeczkę amoniaku, masło, smalec oraz wanilię. Zagniatać ciasto dodając stopniowo mąkę. Ciasto powinno być dość luźne, ale dające się wałkować. Po rozwałkowaniu ciasta na grubość około 1/2 cm, wykrawać ciastka kieliszkiem lub foremkami. Układać na wysmarowanej masłem blasze. Piec w średnio gorącym piekarniku na jasnozłoty kolor.
p.s a to moja Kizia się gimnastykuje
Alciu, cudne są Twoje amoniaczki! Dziękuję,że mnie namówiłyście na pieczenie tych ciasteczek. Nasze wspólne wyczyny są niesamowite ,to prawda. Humor sie poprawia i od razu weselej,no nie? :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to,wiesz?:)
A kociaczek Alciu jaki kochany i niesforny, jakie ona robi wygibasy, hehe;D.
Dziękuję Ci za wspólne śmierdziuszkowanie :*
Aluś Kochana ja też przy Was ładuję akumulatory :** No często muszę ładować,moje się często rozładowują;))) Ślicznie Ci się udały amoniaczki :) Piękności,a umawiałyśmy się na nie w lipcu :D Pamiętam dokładnie :D
OdpowiedzUsuńO kciaczek kochany! Ależ się powyginała - prawdziwa gimnastyczka:) Buziaki za wszystko:*
Ciasteczkowa Trójka bardzo udana i gwarantowana świetna zabawa :) Pyszności!
OdpowiedzUsuńPiękne. Ciekawa jestem jak pachną te śmierdziuszki.
OdpowiedzUsuńMadzia,a ja się cieszę ,że dałaś się namówić na śmierdziuszki , bo razem z Wami piecze się bosko , uwielbiam.
OdpowiedzUsuńa to nasza cyrkowa Kizia , jak była chudsza to łaziła po karniszach i wietrzyła przez okno pupę :D
buziole
Anitka ,a ja przy Was A to chyba jedyna rzecz jaka nie szkodzi w namiarze to nasze hihi i śmichy:D
Anitka dziękuję , i za pochwały jak i za datę , no pamiętałam ,że dawno to było ,a to już ponad pół roku
a kizia tak lubi się porozciągać i włazić tam gdzie nikt nie włazi:S
całuski
Kamila, a tak tak , dokładnie tak jak piszesz , zabawa przednia i jeszcze za to jest nagroda pyszne ciasteczka
Karolina, dziękuje
a to nic straconego, trzeba tylko amoniak kupić i piec :D
Aluś, piękne te amoniaczki! Ja się na razie trochę boję amoniaku, a w kolejce czekają amerykanki do zrobienia ...
OdpowiedzUsuńA Kizia nieźle się wygina :))) Śliczna jest że ho ho!
Kasiu , nie bój się bo przy amoniaczkach nawet tak nie śmierdzi, no przy amerykankach trochę bardzie capi:D Ale mam metodę , jak się otwiera piekarnik to tak głowę ciut się odwraca , potem studzi bez świadków i wszyscy wcinają aż miło :D
OdpowiedzUsuńa Kizia to akrobatka i ma najpiękniejsze spojrzenie kocie:)
Alu, pisałam Majanie, że znam te ciasteczka - babcia z Zamojszczyzny takie piekła.... Pamiętam zapach ,ale nie wydawał mi się wtedy jakoś szczególnie wstrętny ;)
OdpowiedzUsuńPowróciły miłe wspomnienia :)
Zdjęcie może mieć tytuł " martwa natura z kotem", tylko kot żywy, oczywiście ;) Kocie wygibasy uwielbiam!
OdpowiedzUsuńAniu, bo to tez takie wiekowe te przepisy są , teraz amoniaczki to normalnie retro przepis:D Wiesz jak dla mnie to amoniaczki to źle nie pachniały,ale amerykany tak(bo upiekłam w ten sam dzień i te amerykany)
OdpowiedzUsuńa takie wspomnienia to bezcenne, może się skusisz Aniu na śmierdziuszki? p.s. ha ha , tak , tylko kot nie tylko żywy ,ale bardzo tez żwawy i za kilka sekund już po wyżkach sobie chodził:D
Moja babcia też piekła amoniaczki.
OdpowiedzUsuńBardzo je lubiłam,chociaż zapach nie powiem,był.
Fajnie,że wygrzebałyście tę retro recepturę.Warto wspominać dobre czasy.
To jak to pieczenie z Wami tak ładuje akumulatory to ja poproszę przy kolejnym mnie uwzględnić:) ...ciasteczka cudne, choć już u Majanki napisałam, ze do amoniaczkó to mnie nikt nie namówi ...no chyba, ze Mąż będzie nalegał ...bo On to akurat przekonać umie:) pozdrawiam Jolanta Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńAniu, moje bacie nie ,ale taka moja babcia przyszywana tak :)
OdpowiedzUsuńSą(u mnie już były:D) bardzo smaczne to prawda i jak się piecze top ciut czuć ,ale przy amerykankach to tylko tyci tyci
To prawda ,ze warto :))) zgadzam się Aniu
Jolu , naprawdę chcesz z nami piec?
A to świetnie.
Oj tam wszyscy się amoniaku boją, a potem piszą nie było tak źle , Madzi się spytaj :D a to trzeba najpierw nie Ciebie Jolu,a Przemka namówić :D a on ciebie , hm fajnie :)))
fajne, szkoda, że z jajami :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie mnie dobiłaś...bo to nie dość ,że pięknej urody ciasteczka ( Już pisałam słowa zachwytu u Majany) to jeszcze katujesz mnie kociczkiem, którego bym schrupała zaczynając od brzuszka :)Okrutnica :)
OdpowiedzUsuńPatyska , ja myślę ,że szłoby i bez
OdpowiedzUsuńjaj (trochę mąki ziemniaczanej , skrobi kukurydzianej czy siemię lniane z woda świetnie je zastąpi) gorzej z ta kwaśną śmietaną , chyba, że mleko(sojowe, migdałowe )z octem?wiesz ja kiedyś takie upiekę , nie obiecuję ,że szybko ,ale jak amoniak kupie to upiekę
Beatko, to nie ja to ten amoniak:D
a kizia fakt taka do schrupania , robi zawsze takie niewinne minki i taka jest ,łazi po wyżkach ,ale grzecznie tzn. raz mi pobiła zabytkowa babę kamienną (super się w niej piekło)ale to tylko raz:D
wyglądają jak biszkopciki, śliczne
OdpowiedzUsuńKaś, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńProszę, dla Was Dziewczyny nawet śmierdziel-amoniak nie jest przeszkodą :))) To jest jeden z niewielu zapachów których totalnie nie znoszę, mogę osiwieć do reszty a włosów farbować nie będę bo farby śmierdzą amoniakiem i ciastek też nie upiekę ale jak mnie Alcia, Madzia albo Anitka poczęstują takim już gotowym to o bardzo chętnie :)))
OdpowiedzUsuń:*
Monika :)no śmierdziel ,ale wiesz dla doświadczeń trzeba piec:D
OdpowiedzUsuńTo powiadasz ,że piec mam , pakować i częstować ?:D Hm, hm no nie wiem , nie wiem :D
buziole
mamuniu, skąd Wy bierzecie te przepisy :D Nazwa jest zabójcza! :)
OdpowiedzUsuńWystarczą mi Alciu doświadczenia z amoniakiem bez ciasteczek, ciasteczka upiekę sobie na proszku do pieczenia ;) Poczekam Aluś do wiosny na te ciasteczka, o ;)
OdpowiedzUsuńZielenina , eeee same wpadają w łapki :D
OdpowiedzUsuńMonia to ja je przywiozę , je albo inne z amoniakiem ,żebyś dzieciaku zobaczyła ,że dobre są :D
Amoniaczki przywołują mi na myśl wspomnienia sielskie anielskie Aluś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie życząc spełnienia marzeń w tym Nowym Roku !!!!
Ivon , jest mi bardzo miło ,że się przyczyniłam do takich wspomnień
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia *
Ala, ale równiutkie te Twoje ciasteczka. Troszkę przypominają mi biszkopciki (z wyglądu oczywiście)))
OdpowiedzUsuńNo i właśnie o to Aluś chodziło ;)
OdpowiedzUsuń:*
Aniu , smak mają inny,ale z wyglądu fakt , bo wycinałam taka literatką
OdpowiedzUsuńbuziaki
Monika *
E tam Alus, ciastka fajne, ale Kizia bije wszystkie ciasteczka na leb na szyje :DD
OdpowiedzUsuńBasiu , jestem tego świadoma:DDD
OdpowiedzUsuńOne , wszystkie trzy, wymiatają :DDD