Książki kucharskie to mój nałóg.
Wiem, wiem, są blogi, fora i strony w Internecie z milionami przepisów i dobrze, że są, ale nic mi nie zastąpi tego momentu, kiedy mogę sobie wziąć do ręki książkę i kartkować, oglądać i znowu kartkować.
Pierwszą kupiłam jeszcze na przedsprzedaży.
,,Nowej” myślałam, że nie będę miała albo będę musiała dłuuuugo na nią poczekać*, ale dzięki osobie z Wielkim Sercem mam i ją.
Przepisy z pierwszej przerobiłam w mojej kuchni praktycznie w całości(no może prawie w całości, jakieś z 3 może niedobitki się uchowały do zrobienia), a naleśniki dyniowe pewnie robiłam już z 50 razy albo i więcej.
Z nowej jeszcze nic nie robiłam, na razie tylko kartkuję i cieszę się, że ją mam.
Dla mnie obie te książki bardzo się uzupełniają, to czego nie znalazłam w pierwszej, mam w drugiej. W tej nowej jest bardzo klasyczny podział na śniadania , małe dania, zupy , duże dania, desery, napoje i podstawowe dania.
Z działu śniadaniowego mam do zrobienia w pierwszym rzędzie buraczaną granolę oraz masło dyniowe.
Z małych dań na pierwszy ogień pójdzie fasolka szparagowa z kokosem i botwinka po wietnamska.
Z zup nie potrafię wybrać nic co mam zrobić pierwsze, bo chcę wszystkie, szczególnie te bardziej egzotyczne jak laksa z fasolką, tom kha czy pho.
Dla mnie obie te książki bardzo się uzupełniają, to czego nie znalazłam w pierwszej, mam w drugiej. W tej nowej jest bardzo klasyczny podział na śniadania , małe dania, zupy , duże dania, desery, napoje i podstawowe dania.
Z działu śniadaniowego mam do zrobienia w pierwszym rzędzie buraczaną granolę oraz masło dyniowe.
Z małych dań na pierwszy ogień pójdzie fasolka szparagowa z kokosem i botwinka po wietnamska.
Z zup nie potrafię wybrać nic co mam zrobić pierwsze, bo chcę wszystkie, szczególnie te bardziej egzotyczne jak laksa z fasolką, tom kha czy pho.
Z dużych dań najbardziej mnie kuszą szwedzkie klopsiki z żurawiną, grzybowe mielone, grzybowy stroganow.
Z deserów najpierw upiekę włoskie ciasto cukiniowe oraz lody z masłem orzechowym i curry.
W napojach wypatrzyłam min. kompot marchewkowy z rabarbarem oraz arabski napój morelowy.
Jak ktoś polubił pierwszą książkę Marty to na bank polubi tą drugą. Ja już ją lubię.
Z deserów najpierw upiekę włoskie ciasto cukiniowe oraz lody z masłem orzechowym i curry.
W napojach wypatrzyłam min. kompot marchewkowy z rabarbarem oraz arabski napój morelowy.
Jak ktoś polubił pierwszą książkę Marty to na bank polubi tą drugą. Ja już ją lubię.
powiem Ci, że ja nie tylko książki kucharskie zbieram ale i wklejam przepisy do zeszytów... po prostu lubię to !
OdpowiedzUsuńJoanno ,a ja to jak? Też mam kilkadziesiąt segregatorów bo drukuję(teraz mniej bo drukarka padła) i w koszulki i do segregatora :D i jak u ciebie po prostu lubię to :)
Usuńpozdrawiam
Alu, to nie tylko TWój nałóg!
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, czym różnią się te dwie Jadłonomie?
Aniu :)
UsuńPrzepisami , nie powtarzają się przepisy, tzn jest tu i tu kapuśniak, ale zupełnie inny. Nawet bulion i majonez w każdej są z innej bajki, oraz układem tam było warzywami ułożone , tu klasycznie. Ja bardzo lubię przepisy Marty i wiem ,że , przynajmniej u mnie , to takie pewniaki.Lubie mieć je pod ręką i korzystać na bieżąco. w tej drugiej może trochę więcej wymyślnych dań-zupy i desery szczególnie,ale też są bardzo swojskie jak kotlety z kalafiora(takie jak na blogu tyle ,ze z nadzieniem) czy kotleciki z boczniaków :) Moje wegany uwielbiają jak coś ugotuje z książki Marty, a naleśniki na musie dyniowym u nas prawie kultowe albo i w pełni kultowe :D