Ja cytuję poniżej Asię, tylko dałam odrobinę mniej wody oraz dołożyłam jedno rośniecie- te małe zmiany w nawiasach podałam.
Chleb żytni na zakwasie
Składniki
(na kilogramowy bochenek)
500g mąki żytniej razowej (2000)
600g letniej wody ( ja dałam 520g)
2 łyżki słodu jęczmiennego
2 łyżki melasy
płaska łyżka soli
szklanka dowolnych ziaren (polecam słonecznik i siemię lniane z przewagą słonecznika)
Wykonanie
Dzień/ wieczór przed pieczeniem wyciągam zakwas z lodówki, po 2 - 3 godzinach dodaję do niego 200g mąki i 300g wody, mieszam.
Jeśli działacie w słoiku, warto wstawić go do jakiejś miski, bo gdy zakwas jest żywotny, może płatać figle :)
(na kilogramowy bochenek)
500g mąki żytniej razowej (2000)
600g letniej wody ( ja dałam 520g)
2 łyżki słodu jęczmiennego
2 łyżki melasy
płaska łyżka soli
szklanka dowolnych ziaren (polecam słonecznik i siemię lniane z przewagą słonecznika)
Wykonanie
Dzień/ wieczór przed pieczeniem wyciągam zakwas z lodówki, po 2 - 3 godzinach dodaję do niego 200g mąki i 300g wody, mieszam.
Jeśli działacie w słoiku, warto wstawić go do jakiejś miski, bo gdy zakwas jest żywotny, może płatać figle :)
Następnego
dnia odkładam 3 - 4 łyżki mikstury do słoika, przykrywam uchyloną folią
spożywczą i wstawiam do lodówki.
Resztę zakwasu przekładam do miski, dodaję 300g mąki, 300g wody (dałam 220g) wody wymieszanej z łyżką soli, dodaję słód, melasę, ziarna i mieszam porządnie drewnianą łyżką.(ja tu zostawiłam miskę z ciastem włożoną do foliowej torby na godzinę i dopiero ponownie wymieszałam)
Przekładam ciasto do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki i przykrywam folią - albo sztywną jak rękaw do pieczenia, albo zwykłą napiętą (dzięki temu wierzch nie wyschnie, ciasto odpowiednio urośnie i nie popęka). Teraz cierpliwość! Czekamy aż ciasto podwoi objętość i nie ma taryfy ulgowej. Trwa to kilka godzin - czasami 4, czasami 8.(mój ekspres już po 2 godzinach trafił do pieca, a chyba nawet lepiej byłoby jakby trafił po 1,5 godziny)
Teraz wstawiam formę do piekarnika nagrzanego do ok 230 st C (przed włożeniem, można ciasto obsypać dowolnymi ziarnami), piekę przez 15 minut, następnie zmniejszam temperaturę do 200 st C i piekę przez ok 40 minut. Wystawiam formę z piekarnika, po przestygnięciu wkładam chleb do chlebaka, jemy na następny dzień.
Resztę zakwasu przekładam do miski, dodaję 300g mąki, 300g wody (dałam 220g) wody wymieszanej z łyżką soli, dodaję słód, melasę, ziarna i mieszam porządnie drewnianą łyżką.(ja tu zostawiłam miskę z ciastem włożoną do foliowej torby na godzinę i dopiero ponownie wymieszałam)
Przekładam ciasto do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki i przykrywam folią - albo sztywną jak rękaw do pieczenia, albo zwykłą napiętą (dzięki temu wierzch nie wyschnie, ciasto odpowiednio urośnie i nie popęka). Teraz cierpliwość! Czekamy aż ciasto podwoi objętość i nie ma taryfy ulgowej. Trwa to kilka godzin - czasami 4, czasami 8.(mój ekspres już po 2 godzinach trafił do pieca, a chyba nawet lepiej byłoby jakby trafił po 1,5 godziny)
Teraz wstawiam formę do piekarnika nagrzanego do ok 230 st C (przed włożeniem, można ciasto obsypać dowolnymi ziarnami), piekę przez 15 minut, następnie zmniejszam temperaturę do 200 st C i piekę przez ok 40 minut. Wystawiam formę z piekarnika, po przestygnięciu wkładam chleb do chlebaka, jemy na następny dzień.
Chleb żytni na zakwasie
znajdzie się na liście "Na zakwasie i na drożdżach” inicjatywie, którą
prowadzi Wisła na swoim blogu ,,Zapach chleba”
A na koniec ,,Prowansja” jaką zafundowano w moim miasteczku na jednym z wielu rond.
Alu jak zawsze u Ciebie piękny bochen i kuszący niesamowicie, który muszę koniecznie zapamiętać sobie w zakładkach i upiec niebawem.
OdpowiedzUsuńMiasteczko z wieloma rondami? :) I pewnie zawsze pięknie zagospodarowanymi, co widać na zdjęciu. Alu, Twoje miasteczko wygląda mi bardzo znajomo :) To Kwidzyn, prawda? Pamiętam, na tych rondach, których faktycznie jest bardzo wiele jak na tak niewielkie miasteczko, stały kiedyś ogromne wiklinowe zwierzaki.
Gosia,dziękuję i bardzo polecam, chleb jest świetny.
OdpowiedzUsuńGosia brawo, bingo. Są i zwierzaki wiklinowe,a rond przybyło i na innych są takie śliczne żelazne budowle np rowerzysta:D
buziaki
Alu mam ogromny sentyment do tego miasteczka. Dzieć mój się tam właśnie urodził, a ja z mężem mieszkaliśmy w bardzo bliskiej okolicy przez ponad trzy lata :) Wyprowadziliśmy się bo znaleźliśmy pracę w swoim zawodzie w innym miejscu w Polsce. Tak wspaniałych przyjaciół i sąsiadów jak właśnie tam u Was nie zdarzyło nam się potem znaleźć już nigdzie. Bardzo dobrze wspominam ten kawałek mojego życia :)
OdpowiedzUsuńAch, na te ronda nie można się napatrzeć, każde inne i każde piękne. Pomysły na ich zagospodarowanie są naprawdę niesamowite.
Gosia, jaki ten świat malutki jest. ojej jak pięknie piszesz o Kwidzynie.
OdpowiedzUsuńbuziaki
Alu, prawda że to niesamowite :) Tak sobie teraz myślę że być może nawet minęłyśmy się kiedyś na ulicach.
OdpowiedzUsuńAlu,
OdpowiedzUsuńchlebek z takich do pokochania!
Smakuję.
Lawendowe rondo cudne!
zapraszam na moją nową stronę http://www.kuchennymidrzwiami.pl/
Gosia, to jest więcej niż prawdopodobne , w końcu Kwidzyn raczej mały jest i trudno jest nie spotkać się przez 3 lata:)
OdpowiedzUsuńAnia , dokładnie, jest do pokochania, ja go uwielbiam:D
O tak i na dokładkę te rondo to najbliższe mego zamieszkania:D
Aniu już wiem gdzie teraz będziesz pisywać , mam już tez w zakładkach i podziwiałam już masło i chleb na maślance.
Uwielbiam chleby wszystkie, a takie ciemne, żytnie i z ziarnami najbardziej. I żeby było jasne, uwielbiam nie tyle jeść, co patrzeć na nie, piec je i wąchać takie świeże. A ten ma dużo słodu i melasy więc musi być szczególnie aromatyczny.
OdpowiedzUsuńA ja mieszkałam 13 lat w Grudziądzu i przez Kwidzyn często przejeżdżałam, gdy jechałam do mamy w moje rodzinne strony.A jeszcze wcześniej w 80-tych latach bywałam u mojej koleżanki, z którą studiowałam. Wtedy Kwidzyn nie był taki urodziwy. Zyskał po przemianach, chyba jak w papierni nastali Amerykanie(?) A teraz dodatkowo pachnie nie fabryką tylko lawendą;) To dobrze, że miasto tak wypiękniało. I piękne tam okolice.
Cieszę się bardzo, że lipcowa lista rośnie jak na drożdżach :)
Wiesia , ten ciut taki pumpernikiel z aromatu:) Dla mnie chleb pierwsza klasa
OdpowiedzUsuńOj rozrasta się lipcowa lista jak na drożdżach , ja chyba jeszcze nie mowie ostatniego słowa
No patrz ,a ja myślałam ,że to prowincja zabita deskami na gwoździe a tu tyle znajomych blogierek zna moje miasteczko.
Fakt wyładniał i ta celuloza i i inne koncerny się do tego przysłużyły , choć dworzec PKP straszy nadal:(
Alciu, wspaniały chleb. Lubię ze słonecznikiem i lubię takie chleby:)
OdpowiedzUsuńA ta lawenda na rondzie wygląda tak pięknie!:)
Uściski:*
Madzia, ze słonecznikiem , melasa i żytnią mąką to najlepsze są no nie?
OdpowiedzUsuńJa tam nie jest za bardzo patriotka lokalna ,ale ronda ładne, a to najładniejsze lawendowe:D Nawet mimo spalin lawenda pachnie jak trzeba , sprawdziłam :D
całuski śle
Fantastyczny bochenek! Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńWygląda arcypysznie :)
OdpowiedzUsuńdumnam :)
OdpowiedzUsuńKamila , dziękuje i tez życzę miłego dnia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Patrycja , oj bo taki był:D
buziaki
Asia i słusznie bo jest z czego
buziaki
Jak to jemy następnego dnia? na jaaak tooo ??
OdpowiedzUsuń;)
Ania, żytniaki tak to już mają , uczą nas cierpliwości :D
OdpowiedzUsuńChleb wygląda pięknie :) chętnie go wypróbuję :) "Prowansja" równie urokliwa,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosiu , chleb bardzo polecam, a lawenda na rondzie to miła odmiana letniego miasteczka:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jaki piękny bochenek :)
OdpowiedzUsuń