z fruktozą, cukrem trzcinowym i ksylitolem |
Z ksylitolem wg mnie najsmaczniejszy, jest też najbardziej gesty i najjaśniejszy.
Z cukrem(trzcinowy, nierafinowany, mocno brązowy) jest bardzo gęsty i ma średni kolor. Ten i fruktozą smakują mi na równi, choć oba są mega słodkie.
Fruktozowy jest najciemniejszy(ale dopiero pod koniec gotowania tak się stało) i mimo, że dłużej gotowałam niż cukrowy jest najrzadszy.
Z cukrem(trzcinowy, nierafinowany, mocno brązowy) jest bardzo gęsty i ma średni kolor. Ten i fruktozą smakują mi na równi, choć oba są mega słodkie.
Fruktozowy jest najciemniejszy(ale dopiero pod koniec gotowania tak się stało) i mimo, że dłużej gotowałam niż cukrowy jest najrzadszy.
SYROP Z MNISZKA
LEKARSKIEGO BEZ CUKRU czyli miodek majowy "inaczej"
(przepis Iw z Smakoterapi)
Składniki:
kwiaty mniszka lekarskiego 200 szt.
ksylitol (niepełna szklanka)
cytryna (1 szt. eko)
imbir świeży
woda (2 szklanki)
Wykonanie:
Liczenie kwiatów to najtrudniejszy etap wykonania majowego miodku. Potem już będzie z górki. ;)
Kwiaty zalej 2 szklankami wody, dodaj cytrynę bez skórki pokrojoną w kostkę oraz kilka plastrów imbiru (u mnie około centymetra świeżego kłącza) i gotuj przez ok. 45 minut na najmniejszym ogniu.
Następnie pozostaw pod przykryciem na 24 godziny.
Następnego dnia odciśnij przez gazę zawartość garnka, dodaj ksylitol i gotuj aż płyn się zredukuje mniej więcej o połowę (u mnie znienacka zredukował się bardziej –mi też).
Gorący płyn przelej do słoiczka, zakręć i odwróć do góry dnem.
(przepis Iw z Smakoterapi)
Składniki:
kwiaty mniszka lekarskiego 200 szt.
ksylitol (niepełna szklanka)
cytryna (1 szt. eko)
imbir świeży
woda (2 szklanki)
Wykonanie:
Liczenie kwiatów to najtrudniejszy etap wykonania majowego miodku. Potem już będzie z górki. ;)
Kwiaty zalej 2 szklankami wody, dodaj cytrynę bez skórki pokrojoną w kostkę oraz kilka plastrów imbiru (u mnie około centymetra świeżego kłącza) i gotuj przez ok. 45 minut na najmniejszym ogniu.
Następnie pozostaw pod przykryciem na 24 godziny.
Następnego dnia odciśnij przez gazę zawartość garnka, dodaj ksylitol i gotuj aż płyn się zredukuje mniej więcej o połowę (u mnie znienacka zredukował się bardziej –mi też).
Gorący płyn przelej do słoiczka, zakręć i odwróć do góry dnem.
Miód z mniszka
(przepis z Zdrowszej Kuchni)
500 kwiatów mniszka
3 cytryny ( u mnie 1 cytryna i 3 limonki)
1 kg cukru trzcinowego( u mnie taki dość brązowy, nierafinowany)
1 litr wody
Zbieramy 500 kwiatów mniszka w miejscu możliwie jak najczystszym ekologicznie
( z dala od uczęszczanych dróg, miejsc odwiedzanych przez psy, przemysłu itp).
Na kwiatach mniszka gromadzi się mnóstwo owadów, ale nie przejmujemy się tym. Przynosimy zerwane kwiatki do domu, rozkładamy na białym papierze (np. na balkonie) i pozostawiamy na ok. 6-8 godzin do lekkiego przesuszenia. Po tym czasie kwiaty będą podsuszone, a po owadach nie będzie ani śladu.
Następnie płuczemy kwiaty na sitku, pod bieżącą wodą. Cytryny myjemy i obieramy ze skórki oraz kroimy na mniejsze cząstki.
Do dużego garnka wlewamy 1 l wody, wrzucamy pokrojone na cząstki cytryny(limobki- ja dodatkowo z jednej starłam skórkę wierzchnią) i gotujemy. Gdy woda się zagotuje do garnka dokładamy także opłukane kwiaty mniszka. Gotujemy pod przykryciem przez ok. 15 minut. Odstawiamy na 12 godzin.
Po 12 godzinach dokładnie przecedzamy odwar z kwiatów przez gazę lub cienką ściereczkę. Do pozostałego odwaru ( do płynu, bo kwiaty i cytryny możemy już wyrzucić) dodajemy cukier trzcinowy, gotujemy (mieszając od czasu do czasu) przez ok. 1 godzinę. Tak powstałą mieszankę ponownie odstawiamy na 12 godzin.
Ostatnim krokiem jest podgrzanie mieszanki (ma być gorąca). Takim gorącym miodem wypełniamy wyparzone małe słoiczki. Słoiczki odwracamy do góry dnem, przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia.
(przepis z Zdrowszej Kuchni)
500 kwiatów mniszka
3 cytryny ( u mnie 1 cytryna i 3 limonki)
1 kg cukru trzcinowego( u mnie taki dość brązowy, nierafinowany)
1 litr wody
Zbieramy 500 kwiatów mniszka w miejscu możliwie jak najczystszym ekologicznie
( z dala od uczęszczanych dróg, miejsc odwiedzanych przez psy, przemysłu itp).
Na kwiatach mniszka gromadzi się mnóstwo owadów, ale nie przejmujemy się tym. Przynosimy zerwane kwiatki do domu, rozkładamy na białym papierze (np. na balkonie) i pozostawiamy na ok. 6-8 godzin do lekkiego przesuszenia. Po tym czasie kwiaty będą podsuszone, a po owadach nie będzie ani śladu.
Następnie płuczemy kwiaty na sitku, pod bieżącą wodą. Cytryny myjemy i obieramy ze skórki oraz kroimy na mniejsze cząstki.
Do dużego garnka wlewamy 1 l wody, wrzucamy pokrojone na cząstki cytryny(limobki- ja dodatkowo z jednej starłam skórkę wierzchnią) i gotujemy. Gdy woda się zagotuje do garnka dokładamy także opłukane kwiaty mniszka. Gotujemy pod przykryciem przez ok. 15 minut. Odstawiamy na 12 godzin.
Po 12 godzinach dokładnie przecedzamy odwar z kwiatów przez gazę lub cienką ściereczkę. Do pozostałego odwaru ( do płynu, bo kwiaty i cytryny możemy już wyrzucić) dodajemy cukier trzcinowy, gotujemy (mieszając od czasu do czasu) przez ok. 1 godzinę. Tak powstałą mieszankę ponownie odstawiamy na 12 godzin.
Ostatnim krokiem jest podgrzanie mieszanki (ma być gorąca). Takim gorącym miodem wypełniamy wyparzone małe słoiczki. Słoiczki odwracamy do góry dnem, przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia.
- 400 kwiatów mniszka lekarskiego( ja dałam co najmniej 500)
- 1 litr zimnej wody
- 1 kg cukru ( u mnie fruktozy)
- 1 pomarańcza
- sok z 2 pomarańczy
Zebrane świeże kwiaty
mniszka lekarskiego rozłożyć na papierze na około 15 minut, by wyszły z nich
robaczki. Następnie włożyć do garnka, zalać zimną wodą, dodać 1 pokrojoną pomarańczę
i zagotować i pozostawić do następnego dnia. Po tym czasie przecedzić napar
przez sito. Następnie zagotować , dodać cukier i wyciśnięty sok z
pomarańczy. Gotować na wolnym ogniu bez przykrycia około 1,5 godziny, co
pewien czas mieszając. Przelać do słoiczków i zakręcić.
Miodki dodaję do tegorocznej edycji Kwiatożerców
2013
p.s jestem w trakcie robienia tez syropu sosnowego oraz
sosnowo-mniszowego( bo obu surowców mi zostało), jak się udadzą to się pochwalę
końcowym efektem , a teraz prezentują się tak:
i
Trzy wersje... Ależ z Ciebie pracowita Ala! ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo pracowita Ala! :)
OdpowiedzUsuńTrzy wersje pysznego miodku i jaki on ładny jest do tego. Chyba każdy kolor mi się podoba, a najbardziej to chyba ten najciemniejszy :)
.
Rajciu i jeszcze syrop sosnowy będzie, wow!:)
Czekam więc na niego.
Buziaki:*
Patrycja , bo jakoś tam mam ,że wole robić kilka różnych niż jednego dużo:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Madziu , dziękuję , wiesz dostałam (no dobra zgodziłam się dzień prędzej:D)ogromną miskę świeżo zerwanych kwiatów i już znacznie mniejsza tych odrostów sosny , to nie mogłam pozwolić im się zmarnować.
Syrop sosnowy jest bardzo prosty bo to tylko te pędy(odrosty) plus cukier i to się zasypuje na przemian , zakręca słój stawia na słońcu i czeka :)
buziaki
Pyszne te wersje ! Ja robiłam tylko klasyczny :)
OdpowiedzUsuńPracowita z Ciebie mróweczka :)
OdpowiedzUsuńMiło mieć takie przetwory w spiżarni. U mnie tylko zwykły :) Pozdrawiam
Alu, Ty pracowita pszczółko!
OdpowiedzUsuńTyle miodku nazbierałaś i sosna zamknięta w słoiku.
Pyszności majowe!
Gryżanka , dziękuję , wiesz to w sumie też takie klasyki tylko różne słodziwo
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kamila, hi hi, raczej mrówa :D a no miło , choć i tak tych fiołków tobie Kamilka z lekka zazdroszczę
buziaki ślę
Aneczko, taka podrabiana pszczółka bo miody też podróbki:D
Aniu bo jakoś tak poszłam za ciosem i się mi narobiło:D
całuski
Ja dziś też robiłam z cytryną..ale muszę wypróbować jeszcze z dodatkiem imbiru..takiego jeszcze nie robiłam.
OdpowiedzUsuńU mnie dwie wersje w tym roku, aż mi uzmysłowiłaś że nawet przepisów nie wrzuciłam... Za to Ty jak Pszczółka :-) Pięknie!
OdpowiedzUsuńBożena , imbir fajnie podkręca smak miodku , bardzo polecam . Dziękuję tez za ten przepis z pomarańczami ,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Agn Ieszka, a jakie te te miodki?Jak dwa tzn z dwóch różnych przepisów?
Dziękuję i pozdrawiam
Fqantastyczne miodki:) a syrop z sosnowych pędów jest swietny, u mnie takowych brak a do lasu kawałek...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
A ja znowu zagapiłam się w tym roku.
OdpowiedzUsuńWszystkie mniszki zamieniły się już w dmuchawce.
Może w przyszłym roku wykorzystam jeden z tych smakowitych przepisów:)
Kasiu , dziękuję , to wszystko dostałam w prezencie , moi znajomi maja dom na wsi i nasadzili drzew multum ,a w tym roku dodatkowo zrobiła się im łąka mleczowa :D to i mi co nieco się dostało
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Magdo,jest jeszcze szansa bo mlecze chyba dwa razy do roku kwitną ,a ten rok jest ich
A przepisy polecam , wszystkie trzy
pozdrawiam
I sosny i mniszka mam w ogrodzie pod dostatkiem. Może wreszcie w tym roku zrobię przetwory z mniszka.Syrop sosnowy też juz jakiś czs za mna chodzi. Twoje syropy sa bardzo inspirujące. 200 kwiatków... :)
OdpowiedzUsuńWiesiu , te z mniszka pyszne są, a te liczenie kwiatków dodaje takie magii:D, widziałam te przepisy na wagę ,ale te jakieś takie fajniejsze:)))
OdpowiedzUsuńa syrop z sosny robię dopiero drugi raz , pierwszy był hen czasu , za młodości:D
Kochana toś poszalała z mniszkiem:) .... fantastyczne te miodki:) buziaki zasyłam Jola Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńJolu, a jakoś tak mi poszło po całej bandzie:D
OdpowiedzUsuńbuziaki
o, proszę!
OdpowiedzUsuńaż 3 wersje!? dziewczyno! musiałaś się nieźle narobić:)
ale warto było:))
Buziaki Alu
Olcik, eee jakbym miała to wszystko jednym sposobem robić to bym się napracowała , a jak różne to szybko szlo :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zazdroszcze Ci Alus szczegolnei tych pedow sosny, mnie w tym roku ominely :( moze choc roza obrodzi w dwojnasob? tez sie pewnie nie mozesz doczekac? :*
OdpowiedzUsuńBasiu , ja te pędy sosny to pierwszy raz , tzn raz robiłam ,ale to wieki temu było i już nie pamiętam co i jak:D Jutro będę zlewać syrop i u ciebie widziałam nalewkę i nie wiem czy się nie skuszę :D
OdpowiedzUsuńA za różami już trzeba zglądać , bo ja już garstkę urwałam :)))
A wiesz Alcia, ze ja to do dzisiaj nei potrafie sie zdecydowac czy wole syrop czy nalewke sosnowa, chyba warto sprobowac choc troche obu ;) A mi Mama doniosla, ze zerwala pierwszy kwiatek, ale ze leje i leje...
OdpowiedzUsuńHm to robić to i to?Ja nie mam tego za dużo , bo chciałam tylko spróbować ,ale chyba by starczyło na mini nalewkę też :D
OdpowiedzUsuńA no zaczyna, u mnie raz pada , raz cieplutko i tak na zmianę
Aluś , ale ty masz ciąg trójkowy :) Ja zrezygnowałam w tym roku z miodków, bo mi jeszcze trochę zostało z zeszłego roku. Jedynie co powtórzę to miód różany. A soki też będziesz robiła na cukrze brzozowym ?
OdpowiedzUsuńZrób sobie cukier sosnowy. Do rabarbaru coś wspaniałego :)
Ha ha , jakoś tak wyszło 3 +3
OdpowiedzUsuńJa w tamtym nie robiłam , to w tym sobie odbiłam
Ja jeszcze nie wiem co będę robić róży
A soki chyba tez można z tym cukrze, choć on trochę się scukrza jak dostaje powietrza
Beatka ,a jak robisz ten cukier sosnowy?
Dziabiesz młode ogonki sosnowe na kawałki, zasypujesz cukrem tak jak na syropek w słoiku i odstawiasz na 24-48 godzin., co jakiś czas potrząsając Potem taca, podsuszanie w cieniu , zmiksowanie na drobniejsze kawałki, bo miejscami porobią się bryłki, przesianie do słoika z drobinami igiełek i używamy do dosmaczania na sosnową nutę :)
OdpowiedzUsuńBeatko ,a to fajny przepis , ciekawe czy gdzieś bym jeszcze tych maleństw sosnowych dorwała
OdpowiedzUsuńTe większe też się nadają a cukier cudnie pachnie żywicą :)
OdpowiedzUsuń