Dziś trzy przepisy z użyciem czekolady , kakao lub karobu.
*******
Pierwszy na Prawdziwie czekoladowe brownie pochodzi z pięknego i bardzo wartościowego bloga o świetnym tytule Qmam kasze. To dość młody blog, ale już należy do moich bardzo ulubionych. Brownie jest pyszne, bardzo wytrawne. Ja trochę za długo piekłam i ciut za mocno go wysuszyłam i dlatego pewnie strasznie się kruszyło.
Jest prawie niesłodkie i nie wszystkim posmakuje, mój Siostrzeniec nie bardzo chciał go jeść, ale reszcie smakowało szczególnie Adzie.
Prawdziwie czekoladowe brownie
( przepis z Qmam kasze)
1 tabliczka organicznej, bardzo gorzkiej czekolady ( ja dałam taką 90%, ale ze zwykłego sklepu )
1 łyżka masła orzechowego
łyżka zmiażdżonych orzechów laskowych
łyżka pokruszonych orzechów włoskich
łyżka śmietany kokosowej
2 łyżki mąki kasztanowej
garść naturalnych płatków kukurydzianych ,bez soli i cukru, najlepiej eko(moje były nie eko i miały cukier i sól w składzie niestety)
1 łyżka słodu z zalanych wodą daktyli (kilka daktyli zalałam przegotowaną wodą, przygniotłam i zostawiłam na noc)
szczypta kardamonu
świeża mięta kilka listków do środka i do dekoracji( nie miałam niestety)
mała szczypta soli ew. kilka fiołków czy bratków do dekoracji
Tabliczkę gorzkiej czekolady roztopić w rondelku razem z łyżką śmietany kokosowej lub roztopić samą, a śmietankę dodać później. Do rozpuszczonych składników dodawać po kolei resztę z listy. Całość ułożyć na papierze do pieczenia w niedużej blasze( u mnie taka malutka keksówka) i piec w rozgrzanym piekarniku (na 180 stopni) przez około 20 minut(ale
może 15 wystarczyć też). Przestygnięte pokroić na nieduże kostki
*******
Teraz pasta, którą dostaliśmy od mojej Ady, moja Siostrzenica to bardzo
mądra, piękna i utalentowana młoda kobieta i jeszcze na dokładkę bardzo dobrze
sobie radzi w kuchni. Masa czekoladowa jest
bardzo smaczna i bardzo słodka mimo, że
bez cukru i tym podobnych.. Przepis
na tą czekoladę(a raczej krem czy masę kakaową ) Ada znalazła na Jadłonomi.
Czekolada z daktyli
- 100 g daktyli
- niepełna 1/4 szklanki mleka roślinnego
- 3 płaskie łyżki kakao
- szczypta soli
- Daktyle zalać ciepłą wodą i zostawić na kilka godzin albo na całą noc, im dłużej postoją tym łatwiej będzie je zmiksować. Następnie je odcedzić lekko przyciskając, żeby pozbyć się nadmiaru wody.
- Do naczynia blendera włożyć namoczone daktyle, wlać mleko oraz wsypać kakao i sól. Wszystko zmiksować na gładki krem i przełożyć do czystego słoika.
A trzeci przepis wykorzystuje mój ukochany karob, czekolada mimo, że jest smaczna , kakao też, mogłyby jednak dla mnie nawet nie istnieć, ale karob to inna inność, uwielbiam jego smak i to od pierwszej łyżki, bardzo dawno temu .Ale wracam do przepisu na Puszysty mus z karobem, jest doskonały, przepyszny.Przepis na ten rarytas znalazłam na blogu pani Marioli Białołęckiej. Ten blog to nie tylko świetne zdjęcia, ale też niezwykłe przepisy. Ja mam pani Marioli dwie książki i jeden kalendarz:: "Zaskakujące tofu", "Zaskakująca kasza" oraz ,,Kalendarz kulinarny Pięć Przemian"-pięknie wydane i cenne przepisy.
Puszysty mus z karobem
(przepis Pani Marioli Białołęckiej) na 2 porcje
200 ml śmietanki sojowej( u mnie Valsoia, nie chciała się ubić, ale spieniła się trochę )
1 łyżka cukru
1 lekko czubata łyżeczka skrobi kukurydzianej (lub mąki ziemniaczanej)
60 ml ciepłej wody
½ łyżeczki cynamonu
2 – 3 łyżki ksylitolu lub białego cukru
250 ml mleka sojowego waniliowego( u mnie Alpro soya)
4 łyżki karobu
1 ½ łyżeczki agaru
½ łyżeczki esencji waniliowej
1. Śmietankę sojową wlewamy do schłodzonej miski. Wrzucamy cukier i ubijamy, najlepiej elektryczną trzepaczką, przez 4 minuty. Zaczynamy ubijać na małych obrotach, kończymy na dużych. Odstawiamy na bok.
2. W osobnej niedużej misce łączymy skrobię z ciepłą wodą, cynamonem, esencją waniliową oraz cukrem i też odstawiamy na bok.
3. Mleko wlewamy do rondla, wrzucamy karob i agar. Miksujemy przez chwilę za pomocą ręcznego blendera, żeby składniki dobrze się połączyły, i gotujemy na średnim ogniu przez 3 minuty od momentu zagotowania, mieszając dość często, żeby masa nie przywierała do dna rondla i żeby nie tworzyły się grudki. Następnie dodajemy skrobię wymieszaną wcześniej z wodą oraz pozostałymi składnikami i gotujemy jeszcze przez 1 minutę od zagotowania.
4. Masę przekładamy do płaskiego naczynia, które wstawiamy do większego naczynia z zimną wodą, i energicznie mieszając, chłodzimy do momentu, aż masa będzie miała temperaturę ciała (uważamy, żeby się nie oparzyć). Jak tylko temperatura będzie odpowiednia, od razu wrzucamy masę partiami do miski z ubitą śmietanką, przez cały czas ubijając całość trzepaczką, żeby składniki dobrze się połączyły. Tutaj ważne jest wyczucie, ponieważ agar dość szybko gęstnieje. Trzeba uważnie obserwować masę, kiedy wyraźnie zacznie gęstnieć, trzeba ją od razu dodawać do ubitej śmietanki, nawet jeśli będzie trochę za ciepła. Nie może być jednak gorąca, ponieważ śmietanka mogłaby się rozpuścić.
5. Mus nakładamy szybko do miseczek i wstawiamy do lodówki na godzinę, żeby zgęstniał. Podajemy polany syropem karobowym czy też klonowym lub posypany cukrem pudrem. W sezonie mus podajemy razem z owocami, uduszonymi wcześniej w soku własnym lub karmelu.( polałam syropem klonowym, mniam mniam)
No i znowu mam ochote na łakocie, Niedobra Ty :-P
OdpowiedzUsuńBurana, to takie nieszkodliwe desery, więcej dobrego mają niż złego:D można jeść bezkarnie i właściwie na zdrowie:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wybieram czekoladę z daktyli i mus z karobem.
OdpowiedzUsuńW pierwszym przepisie jest za dużo orzechów,które mnie uczulają...
Ale czekoladowo Alu!
Rozpustnica......Alka , ty się zlituj, bo ja głodna jestem :) Tego musu bym zjadła, no zjadła bym ze dwie porcje a potem to wiesz lamentOS i sześć rundek wokół stawu ;D
OdpowiedzUsuńAniu, wszystko jak dla mnie pyszne , choć z wskazaniem na mus bo z ukochanego karobu
OdpowiedzUsuńFakt w tym pierwszym sporo orzechów i tym podobnych
Bardzo czekoladowo:D
buziaki
Beatko, i kto to pisze:D Ten mus to mus zrobić jest :D E i jedna rundka starczy, bo on jakby dietetyczny :DDD
buziaki
Wygląda cudnie, dużo bardziej apetycznie niż mój, sama chętnie bym zjadła :) pozdrawiam, Mariola
OdpowiedzUsuńPani Mariolo , to już kokieteria:D z tym lepszym wyglądem :))),ale nie przeczę ,że bardzo miła dla mnie ,a mus skradł mi podniebienie, to takie rajskie jedzenie , prawdziwa ambrozja
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Akurat..Przeleciałam po blogach i od samego patrzenia czuję ,że ze dwa kilo mi przybyło ;D
OdpowiedzUsuńha ha ,tak to nie działa, no chyba tak nie działa ::D, mam taką nadzieję
OdpowiedzUsuńAle musik, pychotka prawdziwa! Czekoladowa rozpusta!
OdpowiedzUsuńKamilka , mus to zrobić wszystkie trzy:D Oj tam , oj tam zaraz rozpusta :D takie małe co nieco tylko
OdpowiedzUsuńbuziaki
Alu, cudna tworzysz. Świetne te wszystkie trzy propozycje.
OdpowiedzUsuńChętnie spróbowałabym po troszku każdej pyszności.:)
Ściskam:*
Czekolada z daktyli i mus zaciekawily mnie chyba najbardziej - swietne propozycje Alicjo! Kolejne 'do zeszytu' :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :*
Madzia, cuda nie widy , bo nie ma po nich śladu:D
OdpowiedzUsuńMadziu * ty mnie zawsze tak chwalisz ,ze ja już się rozbestwiłam jak dziadowski bicz czy jakoś tak:D
One są do bezkarnego wcinania , nie wiem nawet czy nie są uzdrawiające:D, można jeść dużo :D
buziaki
Bea,dziękuję za przemiły komentarz i bardzo polecam do testowania
ściskam*
Alu, bardzo dziękuję za polecenie tych dwóch stron - już widzę, że znajdę tam dużo nowych przepisów!
OdpowiedzUsuńKarob uwielbiam - właśnie zajadam ostatnią babeczkę migdałową z karobem i malinami (bezglutenowa i bez cukru!). :)
Ten mus bardzo mnie kusi, ale nie wiem, czy się odważę, bo nie mam przekonania do sojowych produktów, a tym bardziej tych kupnych i nie wiem, czym mogłabym zastąpić tą śmietankę sojową.
FiliGrace ,świetne są , zgadzam się:))
OdpowiedzUsuńFiliGrace , a sama je piekłaś ? Te babeczki?Podzielisz się przepisem?
Eeee, można spokojnie dać smietankę kokosową ( są takei mleczka eko , można samemu zrobić) ale tez są śmietanki( nie najgorszym składzie) owsiane , ryżowe, domowa jakaś co się choć trochę spieni tez by dała radę , później ci poszukam migdałową chyba
Alcia, ja mam nadzięję, że mnie pamiętasz z forum Cincin (teraz się tam nie udzielam z braku czasu i wygląd mojego bloga się zmienił)... :) Zagadka, co? ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za linki. Śmietankę kokosową znam i wiem, że da się fajnie ubić, ale ona ma mocny smak, jak myślisz - nie będzie się zbyt mocno wybijać. Owsianej jeszcze nigdy nie robiłam. Hmm...
Tak, babeczki piekłam sama. Niedawno zmieniłam całkowicie dietę (odstawiłam zupełnie cukier i pszenicę), a mąż się dołączył z własnej woli (cud prawdziwy, hehe!), więc kombinuję z nowymi przepisami, a że ograniczam u siebie także gluten, to próbuję z różnymi mąkami i orzechami.
Babeczki zrobiłam na bazie tego przepisu, tyle, że w trakcie robienia trochę mi się od niego odeszło. ;-) http://smakoterapia.blogspot.com/2011/09/obedne-ciasteczka-bananowo-daktylowe-z.html
Dałam odrobinę więcej mąki ryżowej, chlust oleju, karob i maliny mrożone, a zamiast ksylitolu syrop daktylowy. Generalnie robiłam "na oko". Przy powtórce postaram się zapisać co i jak. :) Mąż orzekł, że pyszne, więc powtórka będzie na pewno!
Evalill? Napisz ,że tak :D
OdpowiedzUsuńA u ciebie dałam linki do innych śmietanek ,a ta owsiana to kupna niestety
A to od Iw przepis , uwielbiam jej blog
Eva, a gotujesz wg pięciu przemian nadal?
Zagadka rozwiązana. :D Cieszę się, że mnie jeszcze pamiętasz. :)
OdpowiedzUsuńCoś pokombinuję z tymi śmietanami. Masła kakaowego nigdy nie miałam, wygląda obiecująco, ale chyba powstrzymam się od zakupu, bo muszę ograniczać wydatki na jedzenie, bo taka duża zmiana w diecie jest i tak dość kosztowna. ;-)
Wg pięciu przemian nie gotuję już niestety. Brak czasu. Ja nie mam jeszcze wprawy i dla mnie takie gotowanie jest jednak bardziej czasochłonne. Ale pamiętam główne zasady. I myślę, że jak się bardziej wprawię w nowych przepisach i produktach, to wrócę do PP. Chociaż przyznam się szczerze, że w trochę mnie też zaciekawiło "raw food" i tak się waham, bo jednak różnice w założeniach są spore. :)
uffffffffffffff
OdpowiedzUsuńDasz Eva radę :)))
Hm , desery raw są świetne ,ale całokształt 5 przemian bardziej mnie przekonywuje , nie bez znaczenia jest nasz klimat i -15 w kwietniu nawet
pozdrawiam
Tak, tak - wiem. Cały czas pamiętam o zasadach PP. Ale raw food zdecydowanie wygrywa teraz dla mnie czasowo. Kiedy dla męża przygotowuję mięsny obiad, sałatka dla mnie zdecydowanie oszczędza czas. Tyle, że u mnie nie jest to 100% surowe jedzenie. Jem też gotowane i pieczone potrawy. :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest to co tobie pasuje , Eve *
OdpowiedzUsuńCudowna ta czekolada z daktyli ...a co do karobu to jeszcze się z nim nie spotkałam ....musze o nim koniecznie więcej poczytać, bo mnie zaciekawiłąś tym dodatkiem:) pozdrawiam Jola Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńJolu , czekolada pyszna ,ale mus z karobem to cud miód i malina , rozejrzyj się , on tez bardzo smakuje dzieciom
OdpowiedzUsuńbuziaki
Czekolada z daktyli to dla mnie nowość:)Bardzo lubię daktyle i chętnie sprawdzę ten przepis.A jakie mleko polecasz ? Alciu czy to Ty ? pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, każde , sojowe , migdałowe ryżowe itd
OdpowiedzUsuńTak tak
pozdrawiam
Fajnie się to wszystko prezentuje i ja jestem wielką zwolenniczką jeżeli chodzi o czekoladę. Najbardziej podoba mi się to, że jak robię ciasto brownie https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/porady/desery-i-przekaski/jak-upiec-idealne-brownie/ to cała moja rodzina z wielką ochotą się nim zajada.
OdpowiedzUsuń