piątek, 8 stycznia 2010
Brioche z jogurtem i wodą pomarańczową czyli WP cz 1
Tilianara gospodyni Weekendowej Piekarni # 57 oj smakowite przygotowała dla nas przepisy. Ja dziś przetestowałam jeden z nich i już wiem ,że brioszka ta jest wyśmienita.
Prościutka, szybciutka i pyszna. Ja nie robiłam jej w maszynie do chleba, a ręcznie i upiekłam w piekarniku.
Z dżemem figowym smakuje wręcz nieziemsko pysznie. Polecam
Przepis podaję za Gospodynią
Brioche z jogurtem i wodą pomarańczową
Składniki:
80 ml mleka
1 jajko, lekko roztrzepane
50 g jogurtu
2 łyżki wody z kwiatów pomarańczy
1 łyżeczka soku z cytryny (zwykle pomijam, ale czasem dodaję skórkę pomarańczową)
20 g cukru (zwykle daję brązowy) + cukier waniliowy (ja daję kilka łyżek domowego, lub dodaję więcej cukru i dolewam chlust ekstraktu)
1/2 łyżeczki soli
20 g masła, roztopionego
350 g mąki pszennej typ 450
1 łyżeczka drożdży instant
Przygotowanie: Wszystkie składniki umieścić w maszynie w podanej kolejności (należy upewnić się jaką kolejność dodawania składników wymaga Wasza maszyna, u mnie najpierw dodaje się płyny, tłuszcz, cukier i sól, a potem mąkę i na koniec drożdże). Nastawić program podstawowy lub szybki. Brioche studzić na kratce.
Ciasto można też przygotować ręcznie lub w mikserze. Wyrobić, odstawić na ok. 1 godzinę do wyrośnięcia, potem uformować bochenek o dowolnym kształcie i piec w małej keksówce lub na blasze/kamieniu ok. 20-25 minut w 180-200 stopniach. Należy uważać na czas pieczenia. Nie piekłam jej jeszcze bez maszyny, więc nie jestem pewna długości pieczenia.
Źródło: Pracownia Wypieków Liski
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Strasznie mnie kusi ta broszka :) Tym bardziej, ze u Ciebie wyglada tak smakowicie :)) Nie mam tylko wody pomaranczowej... :(
OdpowiedzUsuńMajka ,ze skórka będzie na równi pyszna , naprawdę
OdpowiedzUsuńMargot pyszna ta brioszka, miałam nie piec ale kusisz straszliwie :)
OdpowiedzUsuńAle mnie zachęciłaś! Mam drożdże, zrobię na weekend. Też z jakimś zastępnikiem, bo woda pomarańczowa mi się skończyła :)
OdpowiedzUsuńI ja będę piekła - chyba w niedzielę, bo dziś piekę chleb, mam nadzieję że wyjdzie dobrze, bo ostatnio coś mi zakwas grymasi.
OdpowiedzUsuńMargot briosza śliczna! pieknie dziurzasta, wypieczona i zapewne pyszna!
OdpowiedzUsuńJak zdążę to tez upieke, jutro bedę chleb piekła...pozdrawiam.
A ja właśnie zjadłam kromeczkę z domowym dżemem dyniowo-pomarańczowym - nawet udało mi się ją obfotografować zanim na moim balkonie cień już całkowicie pokrył szarościami świat. Piękną brioszkę upiekłaś i cieszę się, ze smakowała :)
OdpowiedzUsuńLu , to nie ja to D to Tilianara i ta brioszka tak kusi :P
OdpowiedzUsuńGrażynka , nie będziesz żałować :)
Ania, to trzymam kciuki za kaprysa coby spisał się jak należy
Kass, ślicznie dziękuję
Niech się Tobie chleb pięknie upiecze ****
Tili,oj z dżemem dyniowo-pomarańczowym to też pewnie pyszności nieziemskie miałaś
Widać, że mięciutka, rumiana taka:)))
OdpowiedzUsuńŚliczna!
Śliczna Ci wyszła ;) też mam ochotę ją zrobić na weekend ;)
OdpowiedzUsuńAndzia, nieskromnie napisze ,że to prawda i jeszcze jest pyszna
OdpowiedzUsuńMargo , polecam , bardzo polecam
Margot, jest przepiękna! Ależ mam na nią ochotę no! Cudna!:)
OdpowiedzUsuńrobisz mi apetyt na tą brioche :) ale ja ją zrobię, tylko pewnie wiesz później troszkę :) a wyszła Ci pieknie!
OdpowiedzUsuńMajanko, droga dziekuję i polecam bo pracy to z nią nie ma za wiele
OdpowiedzUsuńPaulina, może być i później
Bardzo ładna. A skórka dla mnie idealna.
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda, musiła być smakowita.
Dobrej nocy.
M.
Twoja brioszka też wygląda pysznie i faktycznie wnętrze bardzo podobne do mojego:) A wiesz, mojej brakuje tego pysznego dżemu ;)))))
OdpowiedzUsuńMonika, o tak była smakowita, dziś jej już nie ma :D
OdpowiedzUsuńAtino, myślę ,że dżem figowy zastąpiłaś innym tez pysznym
ps środek maja bardzo podobny po tym można je poznać :D,że z jednej sa rodziny
Alu!
OdpowiedzUsuńCudnie ci wyrosła:) Lubię podziwiać te Twoje puchate wypieki:)
Buźka ,Olcik.
Alu, czyli piekłaś w formie bochenka?
OdpowiedzUsuńJa z czasem pieczenia miałam przygody - chyba psuje mi się czasomierz, tj. nie włączył się, i przypadkiem zajrzałam do piekarnika... chyba w ostatniej chwili ;)
Olciaky***, aż się rumienie ****
OdpowiedzUsuńPtasiu, tak piekłam jako bochenek w foremce kesówce
Ptasiu ( za szybko wysłałam , ups) tzn ,że nie spaliłaś jej tylko bardzo dobrze przyrumieniłaś tak?
OdpowiedzUsuńTak, nie spaliłam (na szczęście :)
OdpowiedzUsuńMocno się zrumieniła, ale nie nadmiernie. Chyba przeczucie mnie tknęło w dobrym momencie. 1 kulkę zjadłam już i pyszna.
Już się napatrzyłam... idę robić :-)
OdpowiedzUsuńco blog, co kuchnia, co nowa piekarniczka (;)) to inna chałka, wszystkie są takie cudne i puchate, oj Tili miała nosa faktycznie co do wyboru :))
OdpowiedzUsuńbuziaki serdeczne ;*
Czy ja mogę się spóźnić? ;) Bo będę piekła, ale najwcześniej dopiero jutro... ;)
OdpowiedzUsuńPtasiu , bo masz instynkt piekarski ****
OdpowiedzUsuńViri , o tak ja to szok przeżyłam ile postaci ma ta brioszka istny kameleon
Oczko ,kochane Oczko , pewnie, ja zawsze z wielką ochotę Panią dopisze ,nawet nie wiesz jak mi się chcę Ciebie dopisać do podsumowania *****
:DDDD Git! Bo wszystko już mam - w sensie ingrediencji. Jeszcze tylko trochę czasu i ciepłej łaskawości piekła mi trzeba :)
OdpowiedzUsuńCzy zostala jeszcze dla mnie kromeczka moze? Tez z dzemem figowym poprosze :)
OdpowiedzUsuńPieeekna brioszka Margot!
Margotku mam! Mam Brioszkę - upiekło mi się ;))))
OdpowiedzUsuńhttp://belkoty.blogspot.com/2010/01/skocz-do-piekarni-czyli-wp-nr-1-brioche.html
Bea, nie ma ani kromeczki :D
OdpowiedzUsuńOczko , hip hip hura