niedziela, 6 września 2009
Weekendowa Piekarnia #41 i Bułeczki Chelsea
I oto druga propozycja Ani z Mojej małej kuchni, naszej gospodyni w tym tygodniu Weekendowej Piekarni. Bułeczki, ślimaczki czyli pychotki
Bardzo atrakcyjnie wyglądają i tak samo smakują, przepis znakomity na znakomite słodkości
Ja zrobiłam ciasto i nadzienie z podwójnej porcji ,a syrop tylko symbolicznie na te dwie porcji - ½ porcji podstawowej . Jak dla nas było w sam raz tego syropu, a bułki bardzo szybko znikały w te deszczowe, bardzo ciemne przedpołudnie Z pogodą deszczową komponują się znakomicie.
A bułki do powtórzenia późną jesienią , albo zimą bo śnieg za oknem do nich też by pasował jak ulał!
Przepis podaję za Anią , bo ja po prostu upiekłam tylko dwa razy więcej tych bułek . a połowa bułek była z cynamonem , a połowa z gałka i obie mi tak samo dobrze smakowały
Bułeczki Chelsea (na drożdżach)
z książki Dana Leparda "The Handmade Loaf"
nadzienie:
50 gr miękkiego brązowego cukru
50 gr zwykłego cukru
50 gr masła miękkiego
skórka otarta z 1/4 cytryny
1/4 łyżeczki świeżo utartej gałki muszkatołowej*
100 gr "currants" - rodzaju rodzynek, można śmiało zastąpić małymi ciemnymi rodzynkami
ciasto:
150 gr mąki pszennej zwykłej
300 gr mąki pszennej chlebowej
1 łyżeczka drobnej soli morskiej
75 gr mleka (temperatura pokojowa)
75 gr wody (temperatura pokojowa)
2 średnie jajka
50 gr "golden syrup" lub po prostu jasnego miodu
2 łyżeczki świeżych drożdży, rozdrobnionych
+ masło do foremki oraz drobny cukier do posypania
syrop:
150 gr cukru
100 gr wody
Syrop zagotować, gotować 2 minuty i zostawić do wystygnięcia.
Mieszamy składniki nadzienia (bez currants czy rodzynek) aż do uzyskania miękkiej masy. Zostawiamy ją w temperaturze pokojowej na czas wyrabiania ciasta.
W dużej misce mieszamy mąki i sól. W drugim naczyniu mieszamy mleko, wodę, jajka, golden syrup (miód) i świeże drożdże. Wlewamy płyn do naczynia z mąką i wyrabiamy do uzyskania miękkiego, lepkiego ciasta. Przykrywamy i odstawiamy na 10 minut.
Smarujemy oliwą stolnicę czy inną powierzchnię na której będziemy wyrabiać ciasto, wykładamy nasze ciasto i wyrabiamy 10 sekund. Kształtujemy gładką kulę. Myjemy i wycieramy naszą miskę z ciasta, smarujemy ją oliwą i przekładamy ciasto do miski na kolejne 10 minut. Jeszcze raz wyrabiamy ciasto na natłuszczonej powierzchni i ukształtowawszy kulkę wkładamy do miski, przykrywamy i odstawiamy na 1 godzinę w ciepłe miejsce (21 - 25 C)
Dan Lepard teraz radzi wyłożyć spód kwadratowej foremki o bokach 30 cm papierem do pieczenia i wysmarować i papier i boki foremki roztopionym masłem. Nasze bułeczki będą miały wtedy charakterystyczny lekko kwadratowy kształt. Myślę, że jak ktoś nie ma akurat takiej foremki to po prostu można wyłożyć blachę papierem posmarować masłem i ułożyć bułeczki obok siebie w formie kwadratu.
Naszą stolnicę lekko posypujemy tym razem mąką i rozwałkowujemy ciasto by uzyskać kwadrat o boku około 35 cm. Naszą masę na nadzienie kruszymy na całej powierzchni ciasta i posypujemy currants (rodzynkami). Następnie zwijamy ciasno od jednego końca jak roladę. Kroimy naszą "roladę" na 9 równych części i układamy te plasterki w foremce (3 rzędy po 3), lub po prostu obok siebie na blasze. Otrzymamy w ten sposób nadziewane ślimaczki. Przykrywamy je ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Nagrzewamy piekarnik do 180 C. Odkrywamy nasze bułeczki, posypujemy po wierzchu drobnym cukrem. Pieczemy na środkowej półce 25 minut, po czym zmniejszamy temperaturę do 170 C i pieczemy dalsze 15-20 minut aż bułeczki nabiorą pięknego jasno brązowego koloru. W między czasie przygotowujemy syrop. Bułeczki po wyjęciu z piekarnika zostawiamy na kratce na 10 minut. Smarujemy je po wierzchu syropem i podajemy jeszcze ciepłe!
*Na początku XX wieku, gdy przyszła moda na cynamon, zastąpiono nim gałkę muszkatołową. Także jeśli ktoś kocha cynamon to może śmiało dokonać tu takiej zamiany!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Margot, piękne te bułeczki! I dobry pomysł z podwójną porcją!:))
OdpowiedzUsuńMoje też już są, na blogu pewnie jutro :))
Pozdrawiam niedzielnie :)
Mniam, jakie pysznośći! Mogę jedną? :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście pychotki :) Ja po swoich razowych , nabrałam ochoty na takie z białej mąki, bo połówka stwierdziła, że są rewelacyjne i chce kolejne... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA zostało coś jeszcze? Bo ja to chętnie ale moja rodzina odmówiła współpracy tym razem i ich nie piekłam ;(
OdpowiedzUsuńMargot, jaka ogromna blacha pełna bułeczek!!! Pięknie wyrosły i tak ślicznie wyrosły jak plaster miodu!
OdpowiedzUsuńCiesze sie ogromnie, ze smakowaly! Tez bede je powtarzac, bo uważam, że są przepyszne! Pozdrawiam,
Piękne i pyszne!
OdpowiedzUsuńJa też piekłam z podwójne porcji i myślę że gdybym upiekła z potrójnej to tez byłoby mało...u mnie zawsze mało, ale niedługo znowu upiekę. Dzisiaj dla odmiany zrobiłam drożdżowe z jagodami i brzoskwiniami...miłego popołudnia.
ale Ci te slimaczki wyrosły, pospindrały sie do góry wysssoko, cudo
OdpowiedzUsuńMajanna,o tak dobry pomysł z tym podwojeniem
OdpowiedzUsuńCzekam na twoje
Aga, bardzo proszę częstuj się :)
Szarlotek ,zgadzam sie -pycha
Mafilka,oj szkoda ,ze nie piekłaś ,ale zawsze można upiec ,warto
Ania, przepis świetny to i bułki sa przepyszne i urodziwe :)))
Kass, tak przepis doskonały ,a bułeczki takie niebo w gębie
A to tez pysznosci dziś piekłaś
Viridianka, tak rosły jak szalone :D
Margot jakie cudowne bułeczki, chętnie bym się jedną poczęstowała:) Pysznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńMargot, super te Twoje buleczki:) zaluje, ze mi nie udalo sie ich zrobic, ale nic straconego! jak zwykle pede piec po terminie:P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Atinko , częstuj się śmiało:))
OdpowiedzUsuńOlu , nic nie straconego , na takie ślimaczki jest zawsze czas
Miałam ochotę na te bułeczki, ale czasu mi zabrakło!
OdpowiedzUsuńAlu, prawdziwe ślimaki. :) I do tego pachnące! :)
OdpowiedzUsuńAlicjo jestem zdruzgotana, umarł nam zakwas pszenny i nie chce ożyć. Już nie dam rady nic wyczarowac ( na słodkie nie miąłam ochoty). Tak mi smutno ;-) Pozdrawiam i zazdroszcze tych oliwkowych chlebów. Kurcze co mu jest? Coś się do maki wkradło juz kilkukrotnie oświeżany i na ytni no martwy pszenny i juz.
OdpowiedzUsuńDana, jeśli nie teraz to kiedyś indziej upiecz bo warto ,oj warto
OdpowiedzUsuńMałgosiu ,dziękuję :)))
Gospodarna narzeczona,jeśli padł zupełnie to może zrób sobie nowy z zakwasu żytniego?
Kolejne śliczności, które podziwiam na blogach :) Suuuper są, wyobrażam sobie ich smak z mlekiem, na dobranoc.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że ju tak zrobiłam i nadal nic. Nie poznaje go.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to ustawiam się w kolejkę gospodarzenia ;-)