sobota, 2 października 2010
Tofu domowe czyli nadal Oswajamy tofu
To dalej Oswajam tofu , dziś będzie o domowej produkcji.
Domowe tofu robiłam już nie jeden raz.
Robiłam z cytryną mniej więcej tak jak tu
Z solą gorzką tak jak tu na puszce(przepis mam z książki Boża kuchnia wegańska Elżbiety Zielińskiej
A ostatnio wg przepisu Gospodarnej Narzeczonej i te są najlepsze. Wygląda jak kupne tofu z woreczka ,ale smakuje 100razy lepiej. Takie mercedesy tofu
Same chemikalia też mam dzięki Gospodarnej Narzeczonej czyli dziękuję i to podwójnie, i za przepis z wysokiej półki, i za odpowiednie odczynniki.
Przepis podaję za autorką blogu Na kruchym spodzie
Domowe tofu
1. Najpierw namaczamy soję na 8-12 godzin nie dłużej. Na litr mleka sojowego potrzebujemy około 125 g suchej soi.
2. Odsączamy namoczone ziarno.
3.Teraz miksujemy, mielimy, rozdrabniamy soję wraz z litrem zimnej(ja daję wrzącą wodę), filtrowanej wody. Powinna mieć konsystencję mrożonego koktajlu.
4. Całość przelewamy nad garnkiem do gazy i wyciskamy jak najwięcej płynu. Zwykle robimy to porcjami. To co zostanie nam na ściereczce nazywa się okara i też wykorzystywane jest w japońskiej kuchni. Okary można też dodać do chleba.
5. Płyn w garnku gotujemy przez 10 minut. Mieszamy i odszumowujemy.
6. W szklance wody rozpuszczamy 2 łyżeczki siarczanu wapnia lub chlorku magnezu. Albo mieszanki obu z chlorkiem wapnia. Wypróbujcie jakie tofu najbardziej wam zasmakuje. Im mniej koagulantu tym tofu bardziej miękkie i na odwrót.
7. Natychmiast po rozpuszczeniu wlewamy wodę z solami do mleka sojowego. Mieszamy i zostawiamy na 15-20 minut.
8. Kiedy zobaczymy, że formują się grudki sera i oddziela się sojowa serwatka wlewamy skoagulowane mleko do foremki wyłożonej gazą.( ja mam takie ze sklejki po malinach lub w sitku wyłożonym gazą ) Zawijamy i przyciskamy wieczkiem, ewentualnie dociskamy ciężarkiem. Nadmiar serwatki wypłynie przez dziurki w foremce.
Tofu jest gotowe po 20 minutach. Gotowe tofu przechowujemy do tygodnia w lodówce w pojemniczku wypełnionym czystą wodą. Wodę, w kŧórej zanurzone jest tofu wymieniamy co kilka dni.(ja wymieniam codziennie) Można też zamrozić tofu i po rozmrożeniu otrzymać porowatą, gąbczastą substancję, która wspaniale chłonie orientalne sosy.
Uprzedzam lojalnie, że tofu domowe wg tego przepisu jest świetne w smaku, ale…
- naczyń do mycia jest okropnie dużo i jeszcze kuchenkę miałam do mycia bo oczywiście trochę mi mleka wykipiało :P
-tofu wychodzi mało w porównaniu do ilości okary –o matko , córko i wnuczko ile jej mi wyszło jak zrobiłam tofu z potrójnej porcji. Uparłam się ,że nie wyrzucę tej okary i zrobiłam dwa razy gofry , makaron i seitan-okarę(o tym napiszę wkrótce)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
takie tofu mercedesy mówisz? :D piękne Alcia, nono, ukłoby, dzięki :)
OdpowiedzUsuńukłony miało być :)
OdpowiedzUsuńMercedesy powiadasz. Ciekawe co na to panowie ze sklepiku z odczynnikami. Nawet nie wiedzą, że mają w swojej kanciapce części mercedesa. Cieszę się bardzo.
OdpowiedzUsuńMargot, swietnie wyglada to Twoje tofu! I faktycznie jest o wiele lepsze od sklepowego, prawda? Tym bardziej, ze mozna je zrobic z roznymi dodatkami, jak domowy serek :)
OdpowiedzUsuń(ja robilam dawno temu, ale tylko z chlorkiem magnezu, nie mam wiec porownania z innymi 'dodatkami' ;)).
Pozdrawiam serdezcnie!
nie ma jak domowe tofu :) czekam na przepisy utiluzjące okarę (która chyba sama się mnoży ;)
OdpowiedzUsuńO , domowe tofu nawet robisz Ala! :))
OdpowiedzUsuńNiesamowita jesteś dziewczyna :))
Asiu , mercedesy i wiesz co to ja tobie dziękuję za akcje , bo tak pewnie bym tych mercedesów nie odkryła z lenistwa oczywiście :P
OdpowiedzUsuńGospodarna Narzeczona, może i nie wiedza ci panowie :D
Ale przecież to domowe tofu takie jest , no nie
Bea, ze sklepu jest smaczne , nie przeczę , zwłaszcza to wędzone i jak się fajnie przyprawi
ale to domowe to tofu inny wymiar :D
Olga, oj tak , tak , tylko czemu tyle naczyń i tej okary zostaje :P
Gofry i makaron jest już na blogu ,a o seitanie-okara napiszę obiecuje
Majanko , a no robię .....czasami :P Kochana jesteś kochana :)*
OdpowiedzUsuńpodziwiam, że masz siły i chęci by w domu produkować własne tofu. brawo! :) wyszło bardzo apetycznie. :) gdyby nie podpisy bym sobie dała wmówić, że to twarożek. :)
OdpowiedzUsuńHania , bo u mnie to nie jest tak łatwo kupić tofu , teraz od ponad miesiąca ,albo i dwóch nie ma
OdpowiedzUsuńa domowe jest łatwe tylko to zmywanie po :P
Alu, no po prostu szacun :) ta chemia i ilość okary mnie chyba jednak przerasta nieco - dobrze, że dziś M. mi dwie kostki kupił :)już tęsknię za smakiem tofu w moim lunch boxie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tofu-Mercedesy brzmią świetnie :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, ja czuję się trochę przymiażdżona zanadto ścisło-umysłowym przepisem produkcji ;)
Szalona Ala, szalona bez dwóch zdań, ale jak fajnie szalona :))) Rety jaki ze mnie leń w porównaniu z Tobą! :D
OdpowiedzUsuńO matko Ala, tego tofu to w zyciu nie zrobie, alez to skaplikowane, choc dodawane chemikalia strsznie mnie kusza, tzn. ich wykorzystanie :)))
OdpowiedzUsuńGwiazdka , chemia sprawdzona i na bank nie bardziej chemiczna niż w gotowych produktach:P
OdpowiedzUsuńFakt tej okary to szok , myślałam ,że mi się nie skończy
A co będziesz robić z tofu?
Arvén ,tak , tak mercedesy...hm chleby i ciasta często tez sa podawane w aptecznych miarach :D Przepis prosty , tylko trochę zmywania...
Monika , szalona , wczoraj zrobiłam te jedwabiste (ale z kupnego mleka sojowego) i tohu , kurna teraz nie wiem co z nim począć , a już myślę o namoczeniu mojej czarnej soi :P
Basia , namawiam , bardzo namawiam na domowe zrobienie , choć raz
Czułam się jak alchemik taki średniowieczny co potrafi uwarzyć eliksir na każdy problem:P
Jak piszesz Ala o alchemikach to juz zaczynam myslec o zrobieniu tego tofu kiedyssss :)
OdpowiedzUsuńPS. jeszcze o cytrynach pieczonych: to teraz wiem, ze trzeba je bedzie upiec :)
Basia , maiłam taka moc ,ze aż strach , na ziemie sprowadziły mnie dopiero stos brudnych garów i maszynka do mielenia :P
OdpowiedzUsuńBasia , mi te cytryny bardzo smakują , zresztą nikt nie odłożył , wszyscy zjadają , choć czasami maja zaskoczone miny :D
O to Alu widze ze jestem w polowie miedzy niebem a ziemia, bo choc zachwyca mnie to tofu, to przeraza juz teraz fakt spustoszenia i litry okary :))
OdpowiedzUsuńBasia , nie jest tak źle , dziś znowu robiłam jedno z białej drugie z czarnej soi , okary jakby mniej niż ostatnio , albo już się przyzwyczaiłam :P
OdpowiedzUsuńGarnków niestety sporo do mycia , bo każdy gatunek mleka sojowego gotowałam osobno...
Alu! niesamowita jestes...
OdpowiedzUsuńpodziwiam!!!!
ja chwilowo (od maja...) nie mam czasu na takie przedsiewziecia..
ale juz niedlugo. w listopadzie wracam pelna para :)
a to Ty robiłaś z chlorkiem magnezu... a gdzie takie coś można kupić???
OdpowiedzUsuńAndziu , tak z chemikaliami robiłam , dostałam je w prezencie od GN
OdpowiedzUsuńmożna je kupić w sklepach chemicznych i na alegro jak chcesz to poszukam linku
Alu, jakbyś mogła:) a nie wiesz, gdzie kupiła je GN? A tak w ogóle to robiłaś tofu inną metodą? Tzn. bez tych dodatków?
OdpowiedzUsuńAndziu , jak poszukam to zaraz dam tobie znać
OdpowiedzUsuńTak robiłam tez z sokiem z cytryny i gorzką sola co kupiłam w aptece
Ala, dzięki:) A ten przepis z sokiem z cytryny to ze strony Oli Dembskiej? A z gorzką solą jest może na Twoim blogu?
OdpowiedzUsuńAndziu , mniej więcej tak jak u Oli
OdpowiedzUsuńJa to mam przepis z Kuchni wegetariańskiej S Brown , ale przepis taki bardzo podobny
a z soli gorzkiej nie mam na blogu ,ale tu ktoś wstawił bardzo podobny
http://puszka.pl/przepis/4770-pyszne_twarde_tofu_bez_cytryny.html