niedziela, 16 lutego 2020

Chrust


Chrust

A dzisiaj pokażę przepis na chrusty jakie piekło(smażyło) się w moim rodzinnym domu, w moim dzieciństwie.

 Moja Mama jako młodziutka panienka poszła na taki wiejski kurs gotowania i pieczenia, wszystko dokładnie zapisywała w zeszycie. W dni, które nie mogła brać udział, zastępowała ją najmłodsza siostrzyczka, a moja Ciocia Danka, która też miała swój zeszyt i spisywała te wszystkie przepisy od siostry lub bezpośrednio na kursie. Było to bardzo dawno temu , bo dokładnie 60 lat temu jak obliczyła moja Mama. Dziewczyny smażyły takie chrusty najpierw swoim siostrom, bratu i rodzicom, a później mężom i swoim dzieciom. I ja takie chrusty zwane u nas  chruścikami zajadałam z lubością jako malutka dziewczynka. 

Niestety w trakcie przeprowadzki Mamy zeszyt przepadł, a z nim przepis na chrusty. A gdzieś tak 38-39 lat temu w czasopiśmie ,,Kobieta i życie” był wspaniały artykuł o faworkach, który ja mała Alcia przeczytałam z wypiekami na twarzy i uprosiłam Mamę ,żeby zrobić faworki wg jednego z przepisów.Zrobiliśmy je razem, Mama i Siostrzyczki. Moja Mama zagniotła ciasto, Siostra wałkowała i wykrawała faworki, Rodzicielka smażyła , a ja posypywałam cukrem pudrem. Potem razem z Tatą zjedliśmy te pyszności. Za rok już sama zrobiłam faworki-to ten znakomity przepis.

A później zaczęłam zbierać przepisy min. na faworki i każdy przepis co wydał się mi ciekawy musiałam wykorzystać praktycznie i jest tak do dzisiaj. A w tamtym roku w rozmowie telefonicznej z moją Ciocią Danką okazało się ,że Ciocia ma sporo przepisów z zeszytu, bo zeszyt podarł się mocno, ale ona sporo przepisów przepisała i min. jest ten na Chrusty. Wow, zaraz mi podyktowała i miałam je robić od razu, ale coś wypadło.

Ale co się odwlecze to…. Hm , teraz już wiem dlaczego uwielbiam piec i jeść faworki. Bo jak takie pyszności jadłam jako mała Alcia to musiało to się tak skończyć-miłością do faworków!!!

Chrust z Wandowa
5 żółtek
1 całe jajko
1 kieliszek spirytusu
2 łyżki octu
4 łyżki cukru

Mąki tyle, aby ciasto było wolne, zacząć od 20 deka.
Jajka z żółtkami roztrzepać, mąkę przesiać na stolnicę, zrobić dołek w kopczyku i dodać wszystkie składniki. Zagnieść ciasto, wybić ciasto wałkiem 30 minut. Wałkować cienko, wykrawać wstążeczki, naciąć w środku i wywinąć, smażyć na oleju lub smalcu. Odsączyć i posypać cukrem pudrem przez sitko.

Moje uwagi:

-jajka miałam wiejskie i nie były zbyt wielkie i te 20 deka czyli 200 g u mnie było w sam raz mąki

-dodałam szczyptę soli

-kieliszek spirytusu to wg Mamy 50 ml -dałam 3 łyżki spirytusu czyli około 45ml

-dałam 2 łyżki cukru, bo jakoś tak mam, że wolę faworki z mniejszą lub zerowa ilością cukru w cieście

- trochę inaczej tez zagniotłam ciasto, bo najpierw jajko i żółtka z cukrem i szczyptą soli ubiłam na gęstą , puszystą masę i dopiero dodałam alkohol, ocet i przesiana mąką. Zagniecione ciasto wybijałam tylko 15 minut , bo się zmęczyłam(ale było już napowietrzone przez ubijanie jajek z cukrem) , a zawinęłam ciasto w folię spożywczą i chwilę chłodziłam w lodówce, tak z 30 minut.

p.s Mama twierdzi ,że można dać albo spirytus albo ocet, ale jak dałam i to i to, a chrusty wyszły pierwszy sort, to będę tak robić i następnym razem.

To jak ktoś nie wie jakie usmażyć w tym roku faworki to bardzo polecam ten stary przepis na Chrusty, nie będziecie żałować. Bardzo polecam.


4 komentarze:

  1. Miłość wyssałaś z mlekiem matki hihihihi
    Znakomite! Pyszoty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Alu, po co w przepisie ocet jak jest spirytus?
    Moim zdaniem albo jedno albo drugie. Ja zawsze wybieram alkohol.
    Pysznie wyglądają te faworki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu , bo tak mi podyktowała Ciocia przez telefon , jak pisałam p.s Mama twierdziła ,że w przepisie było zapisane ,że to albo to , ale ciocia jak przepisywała to pewnie zapisała ,że to i to i tak zrobiłam, ale faworki na tym nie straciły , wyszły rewelacyjne

      Usuń