niedziela, 18 listopada 2018

Kiszone marchewki, dwa rodzaje


Bardzo pyszne, dwa rodzaje. Ja robiłam je na oko, ale podaję wg przepisów, które były inspiracją

Przepis z tej strony- Kiszonki Tofalarii, cytuję:

,,Kiszona marchewka po tatarsku (tarta)
SKŁADNIKI:
1 kg marchwi,
2-3 ząbki czosnku,
łyżka kminku - opcjonalnie (nie każdy lubi, ja nie dałam ),
1 łyżeczka soli kamiennej (ok. 10 g).

WYKONANIE:
Marchew oskrobać, umyć. Zatrzeć na drobnej tarce. Ja używam do tego miksera z obrotową tarką. Polecam to rozwiązanie, bo bardzo skraca przygotowanie surowca.
Czosnek wycisnąć przez praskę lub bardzo drobno posiekać.
Połączyć wszystkie składniki i dokładnie wymieszać.
Umieścić w odpowiednio dużym szklanym lub glinianym naczyniu. Marchew powinna być całkowicie przykryta sokiem - jeśli wypływa, można przycisnąć ją spodeczkiem albo wypełnioną wodą miseczką.
Idealnie byłoby umieścić naczynie w temperaturze około 18°C.
Po 2-4 dniach - w zależności od temperatury - kiszonka powinna być gotowa (warto sprawdzać co jakiś czas).
Gotową umieścić w lodówce.”

I drugi, ja starłam marchew (ilość na oko) na pół plastry, plastry na tarce takiej do mizerii, przepis cytuję za Olą:

,,Kiszona marchew imbirowa

marchew ekologiczna (ile się zmieści do słoika)
2 łyżeczki startego imbiru
2-3 łyżeczki dobrej soli (szara morska)
słoik wekowy 1 l

Jeżeli chodzi o marchewkę, to w zasadzie strugałam ją na bieżąco, czyli na oko. W oryginalnym przepisie były 4 szklanki startej marchewki, moja była we wstążkach. Ogólnie chodzi o zasadę: pchać ile wlezie. Marchewkę wymyłam (była już dosyć czysta więc jej nie szorowałam, chciałam by zachowało się na niej jak najwięcej bakterii), odcięłam końcówki i strugałam z niej wstążki za pomocą obieraczki do warzyw. Dodałam sól i imbir, zaczęłam intensywnie mieszać. Gdy marchew puściła soki upchnęłam ją do słoika. Okazało się, że jeszcze trochę się zmieści więc dostrugałam jeszcze kilka marchewek, dorzuciłam do słoika i wymieszałam z resztą. Wytworzyło się całkiem sporo soku, który przykrył powierzchnię marchwi. Słoik szczelnie zamknęłam i zostawiłam w pokojowej temperaturze na 3 dni, następnie przeniosłam go do lodówki. Marchewkę zaczęłam wyjadać po kolejnych dwóch dniach.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz